|
Julia napisał: | A ja nie jestem zwolenniczką tych suchych karm. Wole jej dać np. jakiegoś owoca. Sianka też nie kupuje ze sklepu tylko biore od dziadka. Jak skosi z ogórdka trawkę posypie odrobinką soli i wysuszy na słoneczku. Ona to uwielbia. Przynajmniej wie, że nie ma żadnych chemikaliów. Gdzies wyczytałam, że takie sprasowane sianko jest też niezdrowe a w sklepie zoologicznym można kupić tylko takie. | Ja równieżnie jestem zwolenniczką suchych karm Chociaż mieszkając w Warszawie trudno mi jest mieć stale warzywa i owoce z upraw domowych (ze wsi lub działki, bez chemii). Zimą jest z tym najgorzej, niestety wszystko kupuję w sklepach... ale nigdy nie działo się nic złego po tym królikom (nać pietruszki, korzeń, seler, marchew, jabłka). Latem to co innego - moja teściowa mieszkając na wsi uprawia taki przydomowy ogródek, więc zieloności takie jak nać pietruszki, marchewki, liście truskawek, liście rzodkiewek, słoneczników i inne mam często od niej. Natomiast mlecze zbieram sama przez cały sezon, chodzę raz w tygodniu wgłab do lasu, na polany, albo jadę na wieś i zrywam całe reklamówki. Przechowuję w lodówce, zwilżone - wytrzymują w ten sposób kilka dni co najmniej.
No i jeszcze zwykle umawiam się z ludźmi sprzedającymi warzywa na pobliskim bazarze, żeby zostawiali mi liście rzodkiewek oraz nać marchwi, co potem odbierami też w ilościach "reklamówkowych". Oj... kiedy to lato będzie... Sezon króliczych wyżerek
ps. Julio - po co się siano posypuje solą? Nie słyszałam... |
|
|
|