|
11 lutego mija rok kiedy odszedł od nas Tosiek, zwany Mysiorkiem, a po gwoździowaniu skoku także Terminatorkiem. Mimo upływu czasu tak żywo mam przed oczami chwile z nim spędzone ( te szczęśliwe i te bardzo smutne). Najbardziej boli to, że nie było mu dane długie życie, lecz króciutkie i pełne krętych ścieżek ((, ale mimo tego był niesamowicie żywotnym i ufnym uszaczkiem. Ile decyzji nie tych….ile rzeczy nie zrobionych w porę, a chciałam jak najlepiej Każde z podopiecznych zostawia następnym dziedzictwo w postaci większego doświadczenia i mądrości opiekunów. Do tej pory nie mogę wyzwolić się od…a gdybym zrobiła to i to…., choć wiem, że takie gdybanie nie ma sensu i może niczego by nie zmieniło.
Weterynarz, który próbował go reanimować określił bardzo trafnie „ żegnaj mała psinko, pechowcu”.
Jaki był Tosinek? Alpinista, ufny, w takim stopniu pieszczoch jak i żywioł. To była miłość od pierwszego wejrzenia, jak tylko przytulił się do mnie na rękach ten maluśki wiewióreczek. Nie raz myślę, że on czuł się psem, za którymi najbardziej przepadał, dokąd w szaleństwie hormonów nie zaczął się na nie rzucać . Teraz jest z nami Andzia, w której ze względu na pokrewieństwo rodzinne przetrwała część Tosia;)
Latem, na skoszonej trawie przed grobikiem Mysiurka wyrósł śliczny, rudawy zajączek. Córka mnie zawołała i powiedziała „ popatrz twój Tosinek cię pozdrawia wesoło”
Dziękuję, że byłeś i za to jaki byłeś
I filmik z szalejącym Tosiem - 2 tyg po gwoździowaniu skoku
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
|
|