emkagoska |
|
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010 |
Posty: 767 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Grudziądz |
|
|
|
|
|
|
Maleńka odeszła wczoraj w południe...jej maleńkie serduszko nie dało rady...a wydawało nam się, że jesteśmy na drodze do wyzdrowienia. Walczyła przez tydzień.
Nadal leży w miseczce jedzonko, które zrobiłam jej rano i karmiłam, żeby miała siły, strzykawka z lekarstwem, którego nie zdążyłam jej podać, zabrakło minutki. Chyba już go nie chciała, chyba już chciała odejść, Kruszynka moja. Dzielnie walczyłaś o życie...Będzie nam brakowało tego cichego warkotu jak razem z Lusią rozpędzałyście się w kółku...Co teraz będzie z Lusią? Została sama, czy rozumie co się stało? Czy czeka, aż ktoś razem z nią pobiega?
Nie potrafię ruszyć tych rzeczy, które dla niej przygotowałam...takie maleństwo, było z nami tak krótko a tak zawładnęło serduchem. Ktoś pięknie napisał, że trzeba myszki szybko kochać, bo szybko odchodzą, miał rację.
Takie maleńkie stworzonko a tak boli, nie wiedziałam że można się tak przywiązać, kochana nie mniej nam tego za złe, starałam się jak umiałam...
Dziś wybraliśmy się do lasu, żeby znaleźć jej spokojne miejsce, ja wiem, że to dziwne, bo ona jest już tam gdzie wszystkie zwierzęta są szczęśliwe, ale smutno mi że muszę ją zostawić w tym lesie, bo na pewno byłaby przerażona:(
Poranne słońce ogrzewało trawę, myślę, że spodobałoby się jej to miejsce.
Myszkuj za Tęczowym Mostem maleńka, tam będziesz mogła znów otworzyć oczęta i robić swoje akrobacje:* |
|