Julis |
|
|
|
Dołączył: 22 Cze 2007 |
Posty: 38 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Płock |
|
|
|
|
|
|
Jak mi smutno. Już nie płaczę, ale nie moge wytrzymać tego ucisku przy sercu, prawie cały czas o tym wszystkim myślę. Próbuję jak najmniej przebywać w domu, gdzie wszystko mi się z nim kojarzy. Najgorsze są wieczory, które dotąd zawsze spedzałam na zabawie z moim pyszczkiem
Tak myśle sobie... rzeczywiście, gdybym przygarnęła nowego uszatka, byłoby mi lepiej. Może choc w połowie wypełniłaby sie ta pustka. Ale rodzina mnie wyśmieje. W lato zawsze do nich jeżdże, zwykle na miesiąc, w święta także, a im zbytnio nie podoba się, że ciagam do nich królika. Zawsze mi powtarzali: "I dokąd bedziesz go trzymać? Sprzedaj go i już!". Pomyslicie, że mam okropna rodzinę. Tak naprawde wcale nie jest taka zła, tylko, że pewnych rzeczy nie rozumieją... Poza tym, ja sama troche się boję. Boję się, że porównywałabym je ciągle, że złościłabym się na tego nowego, gdyby nie był taki jak Maksio. No a gdybym się już przyzwyczaiła, boje się smierci. 17 luty na zawsze chyba pozostanie jednym z najgorszym z moich dni. |
|