Terka |
|
|
|
Dołączył: 03 Lis 2005 |
Posty: 101 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Podlasie |
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj w nocy odeszła moja kochana Myszka,była z nami przez 12 lat. Dopadła ją ta straszna choroba kunikuloza.Odrazu zawiozłam ją do weta i dostała lekarstwa,ale niestety nie pomogły.Walczyliśmy przez 2 miesiące,miała skręt szyi i gałki oczne jej latały,poza tym nie mogła stawać na tylne łapki,praktycznie przez ten cały czas leżała.Sama jadła ale dokarmiałam ją karmą ratunkową i robiłam soczek z marchewki ze swego ogrodu.Cały czas miałam nadzieję że jeszcze z tego wyjdzie.,chociaż wet już po 2 tyg odradzał mi dalsze leczenie,podpowiadał żebym uśpiła. Ale nie mogłam jakoś tego zrobić może dlatego, że ona upominała się o jedzenie,tak bardzo walczyła,chciała żyć.Wiem że już była dość wiekowa i może dlatego przegrała z chorobą ale tak trudno jest mi pogodzić się z tym.Przez te 12 lat była dla nas członkiem rodziny,kicała po całym mieszkaniu tylko na noc wchodziła do klatki,kiedy ją głaskałam to zawsze lizała mnie po ręce.Myślę że miała szczęśliwe życie,dbaliśmy o nią jak najlepiej ale niestety wobec śmierci jesteśmy bezradni.To był mój drugi króliczek,pierwszy odszedł nagle w wieku 2 lat,bardzo wtedy rozpaczaliśmy i kiedy Myszka pojawiła się w naszym domu trochę ukoiła nasz ból ,a Truśki też nigdy nie zapomnę,każdy króliczek jest inny,jedyny.Teraz jest pusto i smutno zostały tylko zdjęcia i wspomnienia a ja cały dzień płaczę,to taki wielki ból. |
|