Kłapouch |
|
|
|
Dołączył: 16 Maj 2010 |
Posty: 12 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: śląsk Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Tak smutno tutaj, ale cóż, moze lepiej coś napisać... W czerwcu 2009 roku wprowadziła się do nas Kłapocha - od początku bezklatkowa, oswoiła się ze nami i swoim nowym domem bardzo szybko, uwielbiała być głaskana, ciągle za nami kicała a w nocy niezmordowana wskakiwała nam po 20 razy do łóżka, mimo iż była z niego wywalana ciągle bo przecież spać nie dała :/ drzemki najchętniej urządzała sobie w samym porogu drzwi lub w innych miejsach "przelotowych" nie zwracając uwagi na to, że ktoś przypadkiem może ją nadepnąć, zjadła dużo ściany, pościeli i kabli, ale była przeurocza. W kwietniu br. po długich przemysleniach zdecydowaliśmy się oddać miśka do sterylizacji... no i się zaczęło :/ na 2 dzień spuchło jej całe uszko (lekarz powiedział, że podczas zabiegu zaczęła się wybudzać więc wstrzyknięto jej dousznie relanium) na uszko dostała steryd i lek przeciwzapalny, misiek odzyskał apetyt i wydawało się, że będzie dobrze, niestety opuchlizna przeszła już na pyszczek - kolejne sterydy i coś jeszcze, znów pomogło, ale na chwilę 3 dni po zabiegu misiek w coraz gorszym stanie, nie jadł, nie pił - znów do lekarza, króry chyba nie zauważył, że królik jest juz odwodniony i cały się trzęsie - dla nas to był stan krytyczny, dla lekarza - nic takiego, lek przeciwzapalny i przyjść za 2 dni do kontroli. Niestety misiek tych 2 dni nie dożył, bo juz tego samego dnia komplenie słaby, odwodniony i wycieńczony wylądował w szpitalu dla zwierząt, tam już inni lekarze starali się go ratować, dopiero tam dostał pierwsze antybiotyki, był nawadniany i robiono wszystko co mozliwe, żeby tylko go uratować, niestety było już za późno maleńkie serduszko misia nie wytrzymało a tak się do mnie tulił tego dnia, wiedziałam, że coś jest nie tak, ale skoro lekarz mówi, że jest OK!? Umarł w lany poniedziałek, a za niedługo miałby rok to wszystko było straszne, nieprzespane i przepłakane noce i dnie teraz kica sobie za tęczowym mostkiem i skubie świeżą trawkę, już nie boli go uszko i brzuszek gdyby nie ten zabieg... :/
A teraz mamy drugie misia - juz chłopaka - Kłapouch Junior się nazywa i tez jest barankiem, wszystko dostał w spadku po misiu i niech zyje jak najdłużej! |
|