delikatna |
|
|
|
Dołączył: 07 Cze 2010 |
Posty: 54 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wyżyna Katowicka Płeć: K |
|
|
 |
 |
 |
|
Dostałam Baksylianka na urodziny w 2006 roku. Był taką małą, czarną kuleczką z białą plamką na główce Strasznie brudził i bardzo mnie to denerwowało, ale pokochałam go całym sercem...
Nigdy nie chorował, wszystko było w porządku. Jakiś czas temu zaczęła wychodzić mu sierść, nie chciał jeść granulatu, a jedynie zieleninkę, ale ogólnie wszystko było ok. Jeszcze w czwartek biegał, skakał i mnie gryzł, a wczoraj po przyjściu do domu ok.16 znalazłam go leżącego w klatce, nie umiał wstać, ledwo się poruszał Pojechaliśmy do weterynarza, dostał zastrzyki i miał odpoczywać. Po przyjeździe do domu zaczęło się nieznacznie poprawiać. Zjadł marchewkę, którą mu trzymałam, próbował się podnosić... ale kiedy wstałam rano już ledwo dyszał.
Próbowałam poszukać króliczego weterynarza, ale nie zdążyłam O godzinie 11:25 Baksylianek odszedł, leżąc na moich kolanach. Ciągle go głaskałam i potem długo nie mogłam przestać.
Zrobiłam mu trumienkę, pochowałam w ogrodzie pod płotem... Ma tam towarzystwo - pies Dino (zmarł w 1996), koty Alfons,Ziuta i Franek (wszystkie 2009) oraz papużkę Filipka(wiosna 2010), z którą dzieliliśmy pokój...
Będzie mi go brakowało...
 |
|