Agula |
|
|
|
Dołączył: 17 Sie 2011 |
Posty: 47 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Białystok Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Na koniec napiszę, że króliczek ma docelowy domek, w którym będę wprowadzać z czasem jakieś kosmetyczne zmiany. Zaprzyjaźniony sprzedawca w sklepie zoologicznym zamiast granulatu do jedzenie zaproponował mi mieszanki (kupowane na wagę). Takie różnokolorowe, z odrobiną zbóż, kukurydzy, pestek słonecznika, suszone banany, fistaszki, krążki różowe, zielone, pałeczki zielone i takie tam, kupiłam trochę tego i trochę takich zielonych patyczków, kółeczek (nie pamiętam nazwy zioła). Królik wcina wszystko co się mu da, z ręki. Pewnie będe próbować różnych mieszanek, i granulatu żeby sprawdzić co mu smakuje, ale póki co - pałaszuje wszystko! Metalowy pasznik powiesiłam na zewnątrz, więc od środka klatki nie je, tylko wychodzi na zewnątrz, zachodzi klatkę od tyłu i wtedy skubie. Może (skoro jest dorosły) nie zrobi sobie krzywdy, i przełożyć do środka?
Trochę pobiegał po pokoju, ale ewidentnie chciał do swego domku. Wcześniej pudło stało w miejscu, gdzie się ciągle chodzi, teraz klatke postawiłam bardziej w kąciku, co prawda pod telewizorem, ale, niestety mieszkanie mnie ogranicza. Tv stoi na stoliku 90cm nad ziemią, może nie napromieniuje... Trochę mnie martwi, że biegając po parkiecie (nie mamy dywanu, rzuciłam królikowi szmatki, na których sobie siedział) i parkiet mocno porysował pazurkami. Mam nadzieję, że to przez to, że pierwszy raz zwiedzał pokój, zestresowany. Mieszkanie wynajmujemy, więc wolałabym nie zmieniać parkietu przed przeprowadzą Szmatkę na której siedział wrzuciłam do klatki, a przy klatce jest chodniczek. Chodniczek jest też przy balkonie, chętnie wyglądał przez okienko.
Gdy biegał wolno nie załatwił się nigdzie, po powrocie do klatki bubki zostawił na sianku (do jedzenia), a specjalnie kilka bubek wrzuciłam do kuwety ;( Więc bobki przerzuciłam do kuwety, wtedy uszaty nabubkał znów na siano, ja - do kuwety, po paru minutach patrze - na sianie znów 2-3 bubki... ja je do kuwety... a on znowu swoje... Ech
Stres powoli mi odpuszcza więc na pewno wszyscy sobie poradzimy i się ze sobą oswoimy.
Cały dzień będąc w pracy martwiłam sie, czy mały aby przeżyje... A on, żarłoczek zjadł całą kopkę trawy i wielką marchew, a jak wróciłam to z ręki mi mlecz wcinał do oporu... Że też takie małe stworzonko tyle je...
pozdrawiam wszystkich, którzy czytali mój post proszący o pomoc, i rady.
Dziękuję |
|