Agula |
|
|
|
Dołączył: 17 Sie 2011 |
Posty: 47 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Białystok Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Ząbkami nie zgrzyta, tylko lezy spłaszczony i się gapi. Zazwyczaj szybko oddycha. Chociaż ja nie wiem, jak on oddycha tak normalnie, bo jak się zbliżam to zawsze jakoś tak szybko klatka rusza. Ale po głaskanku się oblizuje (śmieszny język) i bardzo szybko rusza noskiem. Od głaskanka nie ucieka, czasem tylko, gdy za mocno go trymuję (wyciągam mu kłaki sierści, strasznie linieje) no i zwiał do klatki gdy zobaczył grzebień, heh.
Przy ogonku ma zbitą, sfilcowaną sierść, jeden kłak udało mi się wyciągnąc, musiałam trzymać królisia na siłę, ale mocno sie nie szarpał, zresztą, jak wydłubałam filc i go puściłam to odszedł ode mnie tylko na chwilę, za chwilę wrócił, stanął na przeciw mnie (ja leżałam na podłodze), przybliżył mordkę do mojej twarzy i wgapialiśmy się sobie w ślepia. w pewnym momencie się podniosłam bo pomyślałam, że jednak moze ugryźć mnie za nos, albo podrapać
W każdym razie te kłaki to pikuś w porównaniu z moim kolejnym odkryciem - na nosku, który początko wydawał się piękny i gładki i jednolity, teraz ma, nie wiem - pryszczyk, brodawkę, na tym jest sierść... jak daje mu coś z ręki do jedzenia to wącha raczej lewym nozdrzem (brodawka nad prawym). Na pierwszym zdjęciu, które wrzuciłam, ma na nosku tylko różowiutka plamke, a teraz tam coś urosło! Kurcze, może go ktos wyrzucił bo jest chory Śmiertlenie ;( ja cie... stresa złapałam, a mój weterynarz jutro od 11.30 przyjmuje Zresztą nie wiem, czy jechać - trochę głupio co dwa dni przybiegać, bo pryszcza wypatrzyłam.
Próbowałam znaleźć coś w internecie na temat znamion na nosku, znakach rodzinnych, czy coś, ale wszędzie piszą, że nos jest gładki! A nie pryszczaty! Buuu (o Boże, zachowuję się, jak świeżo upieczona matka ). gdy była burza to dobrolnie wlazł do klatki I jak mąż z pracy wrócił (ja na urlopie) to tez wlazl do klatki i siedział, jak trusia, hehe. A teraz siedzi w kąciku drzwi balkonowych, schowany za firanką, nie widac go prawie, chyba śpi, a ja nie mogę przez niego wyjść na papieroska (palę na balkonie). Ech
A poza tym cały czas się drapie, po drapaniu oblizuje pazury (bleee), liże się, gryzie, iska łapki, od góry do dołu... Calutki czas... Czasem się otrzepuje... Ale pchlich odchodów nie zauważyłam na razie nigdzie
dodano 21.05
Jeszcze trochę pomarudze... martwię się, że na tydzień króliś przeprowadzony zostanie do Mamy. Skoro w klatce kupka i siuśka, gdzie chce to może na ten tydzień całe dno klatki wysypie mu żwirkiem Pinio (nie wiem, czy królikowi różnica jakaś, czy Pinio, czy pigwa)? Bo nie chcę Mamy dodatkowo obarczać obowiązkiem przerzucania bobek do kuwety. A dziś, jak Malucha zamknęłam w klatce bo musiałam z domu wyjść to od razu, chyba demonstracyjnie, nasiuśkał obok kuwety A tak się cieszyłam, że zuch z niego chłopak i siusiu robi, gdzie powinien Nie chcę nikomu uprzykrzać życia, ani Mamie, że śmierdzi, ani królisiowi, że mokro na jakiejś tam szmatce... Ani sobie, podczas zasłuzonego wypoczynku, że przeze mnie ktoś cierpi. Oczywiście to niby "tylko królik i aż Mama", ale...
Prawdopodobnie będzie mało wypuszczany z klatki bo Mamy piesio to typ łowcy (sznaucer) i może nie tolerować Króla. Raz, że to jego terytorium, a dwa, że to pies na szczury... Czy króliczkowi jakoś zaszkodzi żwirek pod łapkami 24/h? Zaopatrzyć Mame w pare szmatek, kocyków, ręczników by zmieniała dno klatki? Wtedy i tak i tak zapach zostanie w tym samym miejscu (przesiąknie zapach przez szmatkę na dno klatki czyli dalej będzie siuśkać). Chyba trochę przesadzam z tym martwieniem się. Żył tydzień na wolności i fajno mu było, tylko nie miał go kto głaskać
A granulat (Vitapol polecany na forum) tylko raz skubnął, może nie ten, który kiedyś jadał, a może wystarcza mu ilość świeżej trawki, którą dostaje, by się najeść. Trawy ma maaasę. Myślę, że wystarcza, skoro nawet ulubiony mlecz nie wyjedzony z miseczki, nie wspominając o paśniku). Jeśli chodzi o paśnik - powieszony na zewnątrz; króliś zachodzi go "od tyłu" klatki i po mlecz wgrabuje się nawet na wierzch klatki, to on lubi i robi to ostrożnie Cieszy mnie, że się odnajduje w nowym otoczeniu, i śpi w rogu drzwi balkonowych, schowany za firanką (późna godzina, a on śpi, i kto tu mówi o nocnym życiu . rozumiem, że to tylko przez pare dni oswojenia się z nami, nowymi właścicielami, a później powinien brykać. Cały dzień bidula nie spał bo ja pierwszy dzień na urlpie to trzeba mieszkanko wysprzątać i bieggałam w tą i z powrotek, a króliś leżał wygodnie i sie przyglądał ukradkiem. Mnie się nie boi w ogóle, mogę przesuwać go na siłę z miejsca na miejsce, a on nic sobie z tego nie robi. Inaczej z mężem, ale jego nie zna tak dobrze, poza tym - to też samiec Ja zaraz idę spać, a oni niech sobie walcza...
Fajnie mieć zwierzaczka w domu, od przeprowadzki za tym podświadomie tęskniłam. Zamiast psa lub kota mam królisia Królisia wołałam już chyba z milion razy różnymi imionkami, ale ani one do niego nie pasowały, ani ja ich nie zapamiętywałam, głupotka jakaś, heh na razie Misiaty puchaty królisio i tyle.
Przeczytałam, co napisałam i chyba, zamiast Was, starych hodowców "wyjadaczy", zamęczać moim podnieceniem i wątpliwościami, powinnam założyć bloga i tam płakać
Kończę już.
Na dziś
hehehe
Marudzic mozesz ale staraj sie nie pisac postu pod postem ok??
tmm |
|