leonka |
|
|
|
Dołączył: 15 Mar 2012 |
Posty: 113 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Kraków Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Podepnę się pod temat, bo mój, a właściwie nasz problem jest z tym związany.
Wczoraj późnym popołudniem przywiozłam do domu około 3-miesięcznego malucha. Klatka i całe wyposażenie już od dawna czekało na gospodarza Płeć do końca nie znana, pani w zoologu uznała, że samiczka, dowiemy się po wizycie u weta za 2 tygodnie.
Pysia po ok. 10-15 min od włożenia do klatki zaczęła wsuwać siano, za chwilę zaglądnęła do miseczki i dosyć szybko również odnalazła pojnik. Dokładnie badała klatkę ze wszystkich stron i znalazła sobie kącik do leżakowania. Gdy zauważyłam, że już się czuje pewnie to otwarłam drzwiczki od klatki spodziewając się, że zaraz z niej wyskoczy (3 tyg była w sklepie, więc nie miała przez ten czas żadnego ruchu :/). Po jakimś czasie obwąchała wyjście z klatki i....na tym się skończyło.. Do 23 drzwiczki były otwarte, dziś już po 7 otwarłam, a ona nie ma najmniejszej ochoty wyjść!
Gdy wkładam rękę do klatki to wcale nie jest zaciekawiona, wczoraj od razu uciekała w kąt, dziś niby nie ucieka, ale się kuli.. Spróbowałam z rodzynką, ale nie poskutkowało, powąchała tylko i wcale nie spróbowała.
Ogólnie jest ruchliwa, rano wzięła ją głupawka i wykonała parę piruetów, no ale w klatce...
Myślałam czy by nie odkryć klatki, ale potem będzie mi strasznie żal znowu nałożyć pręty gdy do niej wróci.
Nie wiem już co robić.. |
|