SremoGirl |
|
|
|
Dołączył: 10 Sty 2010 |
Posty: 3626 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Skąd: Katowice Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Ja miałam na tymczasa królika, który całe swoje życie spędził w klatce w... chlewie. Sama na początku nie wiedziałam jak to będzie, byłam gotowa na to, że królik będzie mnie atakował non stop, gryzł, a ja będę musiała go jakoś zresocjalizować. Na szczęście mały okazał się być baaardzo łagodnym zwierzakiem Ani trochę nie był agresywny (chociaż jego właścicielka mówiła zupełnie co innego- także tutaj różnie bywa). Przede wszystkim na początku nie wiedziałam jaki jest, więcej starałam się trzymać na dystans- np. nie ingerowałam w jego klatce, nie rzucałam się do niego z głaskaniem, nie nosiłam itp. Dałam mu czas, żeby zapoznał się z otoczeniem. Cała łazienka była jego, także kicał ile chciał. Na początku nie bądź zdziwiona, że nie wyjdzie z klatki- nie dosyć, że nowe otoczenie, to jeszcze pewnie będzie to dla niego nowość, że będzie mógł wyjść. Ogólnie starałam się małymi kroczkami coś z nim robić. Siadałam na ziemi, jakieś smakołyki miałam i dawałam z ręki, próbowałam głaskać, ale jeśli nie chciał to automatycznie się wycofywałam. A jak miał ochotę- to było mizianko Już po kilku dniach sam podchodził do człowieka,co było ogromnym sukcesem, bo na początku siedział tylko w klatce. A teraz mieszka u nowej rodziny, która mówi, że jest to zdecydowanie łagodny królik, który na pewno nie chce zjeść człowieka
Uff, trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że co nieco przybliżyłam Ci temat Powodzenia! |
|