Agacinska |
|
|
|
Dołączył: 12 Wrz 2011 |
Posty: 12 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Lbn Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
witam,
od niedawna mam królika, w ramach adopcji, dwuletni piękny biszkoptowy samczyk. Poprzedni właściciele chyba się nim w ogóle nie zajmowali, bo:
-jak się otworzy mu klatkę to wygląda z niej ale nie odważy się wyjść
-nie da się wziąć na ręce a raczej wzięcie go na ręce skończyłoby się pogryzieniem opiekuna lub/i zawałem serca królika
-dał się po jakimś czasie głaskać po pyszczku, ale na próbę pieszczoty po grzbiecie reaguje zesztywnieniem i nerwowością
-bierze jedzenie z ręki, tzn wyrywa je i idzie zjeść w kąciku
-po obwąchaniu ręki delikatnie ją obgryza.
Miałam wcześniej ponad 11 lat królika, od maleńkości, samiczkę, i ona była w zasadzie jak pies - chodziła wszędzie za nami, przymilała się o głaskanie, lizała po rękach, po twarzy, wszędzie było jej pełno. a ten królik, jak się go wypuści z okazji czyszczenia klatki (nie wyciągam go na siłę bo boję się że się kompletnie zniechęci) to przycupnie gdzieś w kąciku i siedzi tam... bardzo mi go żal i chciałabym, żeby mógł być tak samo beztroskim, wesołym kicajkiem, jakim była moja poprzednia pupilka. Czy po dwóch latach można jakoś odbudować zaufanie królika do ludzi i przywrócić mu radość z odkrywania nowych rzeczy??? |
|