Ina |
|
|
|
Dołączył: 03 Lip 2011 |
Posty: 4 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Witam:)
chciałam podzielić się z Wami moją historią i przy okazji, poprosić o radę.
W maju chłopak na urodziny podarował mi ślicznego króliczka, nazwałam ją Brawurka dosyć szybko się oswoiła, lubiła pieszczoty, była po prostu kochana. Po mniej więcej 2 tygodniach tak jak zalecono w sklepie, poszłam z nią na szczepienie. Pani doktor dokładnie ją zbadała i zaszczepiła, to była godzina około 10 rano. O godzinie 18 po południu Brawurka zaczęła się dziwnie zachowywać, nagle ode mnie uciekła. Zostawiłam ją w klatce, żeby się uspokoiła i po dwóch godzinach nagle dostała ataku, przewróciła się na boczek, dostała drgawek i zmarła. Poinformowałam o tym panią doktor, być może miała za słabe serduszko, lub, jak się później dowiedziałam, mogła zostać zaszczepiona przez poprzedniego właściciela i z powrotem oddana do sklepu... Bardzo to przeżyłam.
Niedawno zdecydowaliśmy się na zakup nowego króliczka, ma na imię Zuzia dziś jest u mnie trzeci dzień. W sklepie zapewniono nas, że wszystkie króliczki są odrobaczane i szczepione, jednak nie dostaliśmy żadnej książeczki zdrowia króliczka, więc na drugi dzień zadzwoniliśmy tam upewnić się, czy tak jest, ponieważ mieliśmy już niemiłe przeżycie z poprzednim króliczkiem i chcieliśmy być ostrożni. Pani kierownik oznajmiła nam, że nie szczepią i nie odrobaczają króliczków w sklepie, więc dzień wcześniej wprowadzono nas w błąd, za co przeprosiła. Zauważyliśmy, że Zuzia bardzo się drapie, otrzepuje i jest niespokojna. Po południu pojechaliśmy do weterynarza, który zbadał sierść i okazało się, że ma świerzbowiec na skórze i sierści, zaawansowane pasożyty, którymi prawdopodobnie zaraziła się już u hodowcy! Pojechaliśmy do sklepu z książeczką zdrowia, kierowniczka nas bardzo przeprosiła. Zuzia oczywiście będzie leczona, ale to niedorzeczne, jednego dnia zapewniać o szczepieniu a drugiego wychodzi na jaw zaawansowana choroba.
Zuzia jest bardzo radosna, kiedy kica po pokoju wykonuje tzw. 'dzikie skoki' za bardzo nie lubi, gdy biorę ją na ręce i czasami ucieka ode mnie, kiedy chcę ją pogłaskać, albo boi się gwałtownych ruchów. Czy sądzicie, że to może być związane z tą chorobą? Jak mogę ją oswoić?
Dodam, że ma ogroooomny apetyt:) lubi liście rzodkiewki i marchew, ale najszybciej znika z jej miseczki granulat
przykro mi, że jest chora, bo pierwsze dni są przecież najważniejsze, a widzę, że jest nerwowa przez ten świąd i czasami może nie chcieć, aby jej przeszkadzać i obawiam się też, żeby po wyleczeniu ten niepokój nie pozostał, żeby się mnie nie bała... |
|