mononoke |
|
|
|
Dołączył: 18 Sie 2014 |
Posty: 2 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
|
|
|
|
Świnka i królik żyli w bardzo głębokiej przyjaźni i zgodzie, nie można było jednego od drugiego oddzielić bo od razu był pisk i rozpacz. Królik często mył świnkę w okolicach oczu, a ta mu się odwdzięczała przytuleniem. Świnka dzisiaj zorientowała się, że królik już nigdy nie wróci i wpadła w depresje, nawet nie kwiczy na mój widok jak wracam do domu.
Królik został przygarnięty, bo został przez poprzedniego żywiciela oddany i był bardzo zaniedbany. Był z tego względu badany u weterynarza i oczywiście pani weterynarz nie potrafiła stwierdzić skąd u niego wytrzeszcz oczu, ale stwierdziła po badaniu, że wszystko ok. Po jakimś czasie wytrzeszcz zaniknął, królik stał się otwarty, wesoły i sam podbiegał, ślad po traumatycznych przeżyciach zaniknął. Królik bardzo nie lubił jak się go podnosi i dotyka (oprócz smyrania po główce i grzbiecie, sam podbiegał aby go posmyrać) w innym wypadku od razu się wyrywał. Do tej pory jak leżał na boku to wszystko było ok. Miał zdrowe futerko, był wesoły, lubił słuchać muzyki, szczególnie klasycznej, jadł tylko wyszukany pokarm (marchewka musiała być z ogródka, bo kupionej nie ruszał, sucha karma to tylko warzywka, zboże zostawiał), żadnych roślin na dworze nie jadł. Nic nie wskazywało na choroby, nie kichał, nie smarkał. W upały nie kicał, bo po kicaniu podwyższało mu się tempo oddechu i bicie serca. Dlatego od dłuższego czasu nie wychodził na dwór. Ale tak wszystko było ok, więc żeby go nie maltretować, nie podnosiłam go bez uzasadnienia. Często podnosiłam mu klatkę aby sam z niej wyskoczył i pokicał.
Siostra mówiła, że miał pełno białych robali. W klatce do tej pory nie było żadnej wydzieliny, żadnych robali, żadnej krwi. Te larwy żywią się żywą tkaną, czyli również tkanką mięśniową, skórą itd. Jestem w szoku. Dzisiaj nie umiałam spać bo mi się śniło, że mnie larwy zjadają. Najgorsza śmierć z wszystkich możliwych i trafiła akurat mojego królika. Był naprawdę dobrym królikiem. Uszkodzenia mechaniczne typu coś?ktoś? mu wypruło od dołu kawałek, jądra pod moją obecność nie wchodzą w grę. Pani weterynarz (ta sama) stwierdziła, że pierwszy raz widzi coś tego typu, takie larwy, i że to musiał być pies (!) Przeczytałam, że podczas upałów, wysokich temperatur larwy rozwijają się w kilka godzin i wnikają do wnętrza organizmu. Boże mój biedny królik i biedna świnka!! Boże!! Oglądałam również fotografie występowania tych larw u ludzi i po tym co zobaczyłam, myślę, że takie uszkodzenia są realne, zresztą zdjęcia u królików też pokazują wyżarte głębokie dziury. Dzisiaj pewnie znów nie będę mogła spać.
Dodam jeszcze, że zauważyłam problemy w niedzielę (w niedzielę weterynarz miał zamknięte), więc królik trafił do weterynarza w poniedziałek. Zresztą nawet gdyby trafił w ten sam dzień, to Pani weterynarz i tak by nie wiedziała co to jest i co zrobić. A to świństwo już by się wdarło do wewnątrz organizmu. Wystarczy że człowiek wyjdzie z domu na kilka godzin. Z resztą może zostać przyjęte do wewnątrz wraz z pokarmem, wystarczy, że jakaś mucha siądzie na sianku. Czytałam historię królika "ogonka" którego odratowano między innymi ozonoterapią i kąpielami z tych larw. Mieszkam w okolicy małego miasta. Gdzie u nas w mieście ozonoterapia dla królików?! Boże, biedny królik.
Posty połączone, zbędn powielone usunięte. Edytuj posty zamiast pisać jeden pod drugim i nie pisz trzy razy tego samego. Co do treści - nie mam słów, więc zostawiam bez komentarza. Agga |
|