Wysłany: Pią 16:20, 10 Mar 2006 |
|
|
|
Proszę o poradę w sprawie mojej Tośki, z której kichaniem walczę odkąd ją dostałam, czyli od gwiazdki.
Zaraz na początku wzięłam ją do weta, który, ku mojemu zdziwieniu, tylko na nią spojrzawszy, zaaplikował kurację antybiotykową, przy czym trwała ona 3 dni.
Kichanie na chwilę przeszło. Potem ja byłam w szpitalu, nie mogłam się zwierzorkiem zająć, a rodzice zignorowali kichanie (moja mama dodała "a może taka jej uroda :/ )
Kiedy przeniosłyśmy się do Poznania, w lutym, poszłyśmy do weta znowu. Innego.
Po zbadaniu, osłuchaniu, zmierzeniu temperatury - antybiotyk. Tym razem 6-dniowa kuracja.
Tośka dalej kicha. Wreszcie delikatnie zasugerowałam pobraniu wymazu i zrobienie antybiogramu.
Właśnie odebrałam wyniki - pasteurella.
Umówiłam się z wetem na poniedziałek, żeby nie robić przerwy w niedzielę w kuracji. Co mogę zrobić, żeby małej nieco ulżyć, żeby jej się łatwiej oddychało?
Dodam, że poza tym upierdliwym kichaniem, nie wykazuje żadnych objawów choroby. Jest żywa (czasami zbyt , ma apetyt, pije.
Proszę o pomoc, nie jest przyjemnie mi patrzeć jak Tośka się męczy.
Z góry dzięki i pozdrawiam |
|
|
|
|
|