|
Otrzymałam od pani dr Wojtyś odpowiedź na moje pytania, jednak z obawy przed tym, żeby po przeczytaniu tych postów ktoś nie zaczął królika leczyć na własną rękę, pani doktor nie wyraziła zgody na pełną publikację jej porad i całkowicie się z tym zgadzam.
Pani doktor poradziła spróbować inhalacji (na podanie przepisu jest zgoda), które mają wyglądać w następujący sposób:
"Oto przepis:
zwierzak w jak najmniejszej klatce bez jedzenia, siana i/lub ściółki.
Obok klatki, tak, by zwierzak się nie poparzył, miseczka (szklanka, garnuszek) ze szklanką wrzątku.
Do wrzątku dodane:
- 1 łyżka soli iwonickiej z apteki,
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej ze spożywczego,
- 3-4 krople inhalolu z apteki.
Klatkę ze zwierzakiem oraz miseczkę zakrywamy kocem lub prześcieradłem żeby wrzątek parował do klatki. Pozostawiamy całość na 15-20 minut. Inhalacje powtarzamy 1-3 razy dziennie"
Otrzymałam też kilka rad co jeszcze mogę zrobić, ale niestety, rozwiązania te oferowane są tylko w Warszawie. No ale cóż - jeśli moje zwierzątko nadal kichać będzie, to i Wawa nas nie ominie...
Więc zaczynamy z inhalacjami, nadal jeszcze jeździmy na zastrzyki do weta i od prawie tygodnia Euphorbium.
Ten królik więcej w swoim kicającym życiu dostał leków, niż waży...
Z kolei pani dr Lewandowska wyraziła negatywną opinię na temat sterydów podawanych królikowi, skłaniała się w kierunku antybiotykoterapii, w ramach oszczędzania malucha, ale tu wszystko na forum [link widoczny dla zalogowanych]
Dzięki wszystkim za zainteresowanie, lekarzom za udzielone porady i mam nadzieję, że w końcu uda się pomóc Tosiorkowi... |
|
|
|