Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Pomoc weta - odpowiada lek. wet. Justyna Sikorska -> kichająca Tośka Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 7:53, 23 Lip 2008
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





myślę, że gdybym był na Twoim miejscu biorąc pod uwagę ilości podawanych jej leków a zapewnie nie pozostawiło to jej organizmu bez osłabienia to na chwilę obecną nie podjął bym takiego ryzyka. Powiem tak, w przypadku gdy ma to ratować jej życie człowiek nie ma wyboru ale jeśli tak jak piszesz mała znosi to do tej pory dzielnie są chwile lepsze raz gorsze ale jest z Tobą, a gdy coś się stanie będziesz sobie zarzucać, że podjęłaś właśnie taką decyzję.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 8:09, 23 Lip 2008
Agga
Gość
 





Właśnie też jestem coraz bardziej skłonna nie ryzykować...

Pamiętam jak się czułam, jak Tośka miała płukanie przewodu nosowo - łzowego i narkozę "głupiego jasia". Podpisywałam zgodę na zabieg drżącą ręką i nie mogłam nic zjeść ani myśleć o niczym innym do momentu, kiedy zadzwoniłam i się dowiedziałam, że Tośka się wybudziła i jest ok.
A ten rodzaj narkozy jest zdecydowanie mniej ryzykowny.

Nie wyobrażam sobie siebie przy podpisywaniu zgody na pełną narkozę...
PostWysłany: Śro 8:22, 23 Lip 2008
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





Ja nie miałam wyboru a teki jest lecznicowym rekordzistą 4 narkozy wziewne, nie na sztywno- każdą znosiła dzielnie- mam nadziejej ze nie bedziesz musiała przezywac tego koszmaru, choć skubani robią to dobrze nie oddadza ci króla po narkozie czekają kilka godzin pod opieką lekarzy- Agga co do twojej małej jesli to nie jest konieczność to może lepiej ...może jeszcze coś wymyślą. Wiem co sama przszłam i naprawde Ci współczuję...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 16:02, 01 Sie 2008
Happy Feat
 
Dołączył: 30 Lip 2008
Posty: 466
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: M





Boże, przeczytałem dziś od zera cały ten temat i aż mnie zamurowało. Agga !! Jesteś niesamowita - tak dbać o swojego króliczka. To, ile miłości mu okazujesz, i ile czasu i pieniędzy mu przeznaczasz jest niesamowite. Przecież co post pisałaś o jakichś nowych zestawach leków, które jej kupujesz. Zastanawiam się ILE mogły kosztować cię te wszystkie wizyty i leki. Jednak jestem pewien, że Tośka jest warta dla ciebie 1000 razy więcej niż to wszystko. Pozdrowienia ode mnie - człowieka pełnego podziwu dla twojego oddania swojemu zwierzaczkowi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 17:22, 01 Sie 2008
kiche_wilczyca
 
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 3699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: K





Bo Agga jest wspaniałym opiekunem, oby takich bylo jak najwięcej Smile
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 20:11, 03 Sie 2008
Agga
Gość
 





Nie miałam ostatnio prawie czasu zaglądać na forum, ale się poprawię.

Dzięki za komplementy Smile

Jak powiedział kiedyś de Saint-Exupery, "Jesteś odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś".
Nie liczę pieniędzy, po prostu wiem, że muszę je wydać. Gdybym kupiła sobie buty zamiast zapłacić za leki Tośki, chyba przy każdym kroku w nich czułabym wyrzuty sumienia.

Każde stworzenie, duże czy małe, zwierzę czy człowiek, ma takie samo prawo do życia i szczęścia. Zwierzątko o sobie decydować nie może, więc w gestii opiekuna leży zadbanie o niego.
PostWysłany: Śro 20:29, 13 Sie 2008
Agga
Gość
 





No to kilka świeżych informacji dotyczących Tosiorka.
Otóż w wyniku posiewu wymazu z noska wyhodowano bakterię o nazwie proteus mirabilis esbl. Sporo leków na antybiogramie, na które mikrob jest wrażliwy, ale oczywiście tylko jeden antybiotyk, który można podawać uszatkowi.
No i stanęło na amikacynie w zastrzykach podskórnych, które należy podawać co 8 godzin.
Niestety, jestem za słaba psychicznie, żeby zbliżyć się do Tośki ze strzykawką zaopatrzoną w igłę (po kilku próbach u weta, kiedy to tak mi się ręka trzęsła, że strzykawka mi z niej wypadała dałam spokój) i w efekcie o 2 w nocy jechałyśmy na zastrzyk do kliniki.
Drugi dostała dzisiaj u moich rodziców (podała mama), kolejny podała moja koleżanka, która w kłuciu zwierzaków ma niejakie doświadczenie i która Tośką się do soboty zajmie, ponieważ ja jadę na wesele.
Serce mi się krajało jak ją zostawiłam, w domu pusto, ale jak dostałam sms-a "jesteśmy po pierwszym zastrzyku, królik przeżył i ja też, ale chyba do końca życia będzie na mnie obrażona", to stwierdziłam, że będzie dobrze. Tośka wyraźnie jest sobą Smile
Instrukcję obsługi królika zostawiłam, na wszelki wypadek też książeczkę zdrowia z całą historią leczenia.
Potem Tośka zostanie u mojej mamy, która ma urlop i obiecała zastrzyki co 8 godzin podawać. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie jej pomoc, chyba bym jeździła z królikiem do pracy, żeby o odpowiedniej godzinie lek podać.

To tyle z aktualizacji wiadomości.
PostWysłany: Wto 8:17, 26 Sie 2008
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





mija dwa tygodnie czy jest poprawa po tych zastrzykach?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:06, 26 Sie 2008
Agga
Gość
 





W zeszłym tygodniu byłyśmy u wetki, kazała kontynuować antybiotyk, bo nie było poprawy. Gdyby po kolejnym tygodniu nadal poprawy nie było, miałyśmy robić RTG czaszki, żeby zobaczyć, czy coś nie siedzi gdzieś w nosku.
Ale w piątek rozmawiałam z mamą i powiedziała mi, że Tośka przestała kichać. Ale zastrzyki jeszcze dostaje. Dzisiaj ją odbieram i jedziemy na kontrolę. Mam nadzieję, że po dzisiejszej wizycie w klinice Tośka będzie dostawała tylko lakcid i witaminki.
Jak w zeszłym tygodniu przyjechałam po małą, potem wróciłyśmy i nocowałam u rodziców, Tośka przytulała się do mnie i tak sobie leżałyśmy. Jak tylko moja mama weszła do pokoju i moja królewna usłyszała jej głos, to od razu chciała uciec. Trzęsła się potem cała w oczekiwaniu na kolejny zastrzyk. Ciężko było złapać kawałek luźnej skóry, w który można się wkłuć, bo była tak napięta. Żal mi strasznie tego stworka.
Naprawdę mam nadzieję, że to już koniec i że po tych zastrzykach zapomnimy o kichającym zwierzaku...
PostWysłany: Śro 6:33, 27 Sie 2008
Agga
Gość
 





No i odebrałam moją królewnę z "wakacji" wczoraj.
Nie kichała, ale miała lekko mokry nosek.
Natomiast moja mama powiedziała, że ani jednego więcej zastrzyku jej nie zrobi, bo każdy kolejny Tośka gorzej znosiła. Małe biedactwo trzęsło się, serduszko jej waliło w mocno przyspieszonym rytmie, zrzucała tony futra. To opowieść mamy. Żal mi jej strasznie było. Kiedy do niej przyszłam, nie chciała wyjść zza fotela. Dopiero na hasło "chcesz coś dobrego" podeszła do mnie, ale kiedy wzięłam ją na ręce, zaczęła się strasznie trząść. 15 minut trwało zanim się uspokoiła.
Pojechałyśmy do weta, po badaniu pani doktor stwierdziła, że przydałby się jeszcze tydzień zastrzyków. Ale jak opowiedziałam w jakim stanie jest moje biedne zwierzątko po każdym, to wspólnie stwierdziłyśmy, że trzeba dać jej odpocząć.
Zresztą, jak brałam ją na kolana, obiecałam jej, że nie dam jej zrobić więcej takiego zastrzyku. Bolesne były bardzo.
Więc teraz Tosia ma przepisane Scanomune na kolejne 3 tygodnie, Lakcid i witaminy dla małych ssaków firmy Beapharm.
Nie wiem, czy zrobiłam dobrze.
U rodziców Tosia podobno nie kichała. Ale to raczej tylko była zmyłka, bo Tosia była sama w moim pokoju i po prostu nikt kichania nie słyszał. Ja w nocy słyszałam.
Może powinna dalej zastrzyki dostawać, ale ja naprawdę się boję, że ona któregoś nie przeżyje.
Wzmacniamy więc odporność.
I trzymamy kciuki...
PostWysłany: Śro 10:00, 27 Sie 2008
nuna
Gość
 





Strasznie mi jej zal, takie malenstwo, a tyle juz wycierpiala, trzymam kciuki.
PostWysłany: Śro 10:20, 27 Sie 2008
T-T-A
Gość
 





Ja też trzymam kciuki mocno!! Wyniuniaj malutką ode mnie. I oby katarek preeeecz!!!
PostWysłany: Śro 7:34, 03 Wrz 2008
Agga
Gość
 





No cóż. Jednak odstawienie antybiotyku nie okazało się być dobrym pomysłem. Ale tylko ze względu na to, że katar powrócił. Ze względu na psychikę zwierzaka posunięcie było najlepsze. Ale widocznie 2 tygodnie kłucia to było mało. W weekend znowu kichanie powróciło i od wczoraj mamy znowu antybiotyk. Tym razem na szczęście do pyszczka. Ii inny. Jakiś pochodny tych, które na liście z ostatniego antybiogramu były.
Ciekawa jestem czy w ogóle jest jakakolwiek szansa na to, że kiedyś będę miała niekichające zwierzę...
PostWysłany: Śro 8:33, 03 Wrz 2008
KazioR
Administrator
 
Dołączył: 20 Wrz 2005
Posty: 2728
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: M





faktycznie jest to coś zjadliwego na które jak widać nie znaleziono skutecznego środka. Szkoda tylko iż musi znosić biedna to długotrwałe leczenie. Może nowy lek będzie bardziej skuteczny, ja myślę, że pozostaje nam tylko nadzieja. Wszystkie Twoje starania mogą służyć jako podręcznik dla studentów weterynarii jak należy podchodzić do leczenia królika - bo jednak dość często w leczeniu cena zakupu zwierzaka odgrywa znaczną rolę w podejściu weta.

Ostatnio po miesięcznym leczeniu spaniela na grzybicę uszu znany lekarz powiedział, że mamy wszystko w porządku proszę przyjść za miesiąc a ja idę na urlop. Za 3 dni przyszła do mnie właścicielka z prośbą czy nie znam w okolicy naszej wsi jakiegoś weta, tak się składa, że Adam u którego lecę Miśka mieszka 12 km od nas a więc telefon i jedziemy, wet z ucha wyciągał 3 razy czarną watę w takim stanie były uszy. Gdyby mi to opowiadanano nie bardzo bym uwierzył, jak znany i polecany przezemnie wet leczył psa ponad miesiąc i nie zlecił dalszego leczenia tylko powiedział, że jest dobrze. Czyli podejście to raz wiedza to dwa.

Myślę, że wreszcie traficie na lek który pokona katarek Twojej Tośki. Naszły mnie czarne myśli nie ma jeszcze jesieni a już jestem smutny.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 9:07, 03 Wrz 2008
Agga
Gość
 





Brak słów. Czasami zastanawiam się kto dał dyplomy tym wetom.

Ale muszę powiedzieć, że moja (tzn Tośki) pani doktor jest naprawdę ekstra. Nie wstydzi się zajrzeć do książki, rozważa głośno różne możliwości i nie boi się powiedzieć "dowiem się, to odpowiem na pani pytanie".

A co do samego leczenia - też mam nadzieję...
PostWysłany: Śro 18:43, 03 Wrz 2008
jagodas
 
Dołączył: 19 Paź 2007
Posty: 1791
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: K





Agga napisał:
Brak słów. Czasami zastanawiam się kto dał dyplomy tym wetom.

Ale muszę powiedzieć, że moja (tzn Tośki) pani doktor jest naprawdę ekstra. Nie wstydzi się zajrzeć do książki, rozważa głośno różne możliwości i nie boi się powiedzieć "dowiem się, to odpowiem na pani pytanie".

A co do samego leczenia - też mam nadzieję...

ale za to płacimy jak za złoto, chociaż czasami dobrze ja sie ciesze ze trafiłam od razu do klinwetu. Mam nadzieje ze mała wyzdrowieje mieszkamy tak niedaleko a nasze krolice nie moga razem biegac Sad
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 19:04, 03 Wrz 2008
kiche_wilczyca
 
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 3699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: K





Agga napisał:
Brak słów. Czasami zastanawiam się kto dał dyplomy tym wetom.



Moja mama pracuje na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi (była Wojskowa Akademia Medyczna) i widziała, jak studenci, którzy w przyszłości mają być lekarzami, zaliczają egzaminy. Profesor z łaski i braku sił do nich wstawił im 3 (oczywiście ci co się uczyli, mieli dobre stopnie). Moja mama zastanawiała się, jak ci marni studenci chcą potem leczyć ludzi (!!!). I niestety tak jest też z weterynarzami Sad - są tacy, którzy dużo czasu spędzili ucząc się, kochają to co robią, a są tacy, którzy widzą w tym tylko zarobek
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:57, 23 Wrz 2008
Agga
Gość
 





Nie chcę zapeszać, ale... nareszcie widać poprawę!!
Po 2 tygodniach zastrzyków, potem tygodniowej przerwie i teraz, po trzech tygodniach stosowania doustnego Keflexu, Tośka miewa suchy nos.
Myślałam, że się już nie doczekam tego stanu nigdy.
Ale ponieważ suchonosowe stany są nadal sporadyczne, to jednak antybiotyk nadal zostaje. Pani doktor aż sama się dzisiaj ucieszyła, jak usłyszała nowiny. Ale, żeby nie skończyć kuracji za wcześnie, zaleciła jeszcze przez 2 tygodnie podawać lek.
Ale zbadała mojego potworka, sprawdziła, czy węzły chłonne nie są powiększone, osłuchała i stwierdziła, że Tosiorek jest w świetnej formie.

Więc nadal mamy Keflex, Lakcid, witaminy z Beapharmu "Bogena Multi-Vit" i do tego Scanomune.
Chyba ozłocę tę panią doktor, jeśli nareszcie pozbędziemy się kataru...


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Wto 17:58, 23 Wrz 2008, w całości zmieniany 2 razy
PostWysłany: Wto 18:05, 23 Wrz 2008
kiche_wilczyca
 
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 3699
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: K





Trzymam kciuki, żeby tym razem już na prawdę choroba sobie poszła precz. Bez powrotu
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 21:23, 24 Wrz 2008
T-T-A
Gość
 





Tfu. Tfu...przez lewe ramię, żeby nie zapeszyćkaziorek To świetnie, miejmy nadzieję, że jak w końcu wyjdzie to już na stałe
kichająca Tośka
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Pomoc weta - odpowiada lek. wet. Justyna Sikorska
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 7 z 10  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin