|
No to kilka świeżych informacji dotyczących Tosiorka.
Otóż w wyniku posiewu wymazu z noska wyhodowano bakterię o nazwie proteus mirabilis esbl. Sporo leków na antybiogramie, na które mikrob jest wrażliwy, ale oczywiście tylko jeden antybiotyk, który można podawać uszatkowi.
No i stanęło na amikacynie w zastrzykach podskórnych, które należy podawać co 8 godzin.
Niestety, jestem za słaba psychicznie, żeby zbliżyć się do Tośki ze strzykawką zaopatrzoną w igłę (po kilku próbach u weta, kiedy to tak mi się ręka trzęsła, że strzykawka mi z niej wypadała dałam spokój) i w efekcie o 2 w nocy jechałyśmy na zastrzyk do kliniki.
Drugi dostała dzisiaj u moich rodziców (podała mama), kolejny podała moja koleżanka, która w kłuciu zwierzaków ma niejakie doświadczenie i która Tośką się do soboty zajmie, ponieważ ja jadę na wesele.
Serce mi się krajało jak ją zostawiłam, w domu pusto, ale jak dostałam sms-a "jesteśmy po pierwszym zastrzyku, królik przeżył i ja też, ale chyba do końca życia będzie na mnie obrażona", to stwierdziłam, że będzie dobrze. Tośka wyraźnie jest sobą
Instrukcję obsługi królika zostawiłam, na wszelki wypadek też książeczkę zdrowia z całą historią leczenia.
Potem Tośka zostanie u mojej mamy, która ma urlop i obiecała zastrzyki co 8 godzin podawać. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie jej pomoc, chyba bym jeździła z królikiem do pracy, żeby o odpowiedniej godzinie lek podać.
To tyle z aktualizacji wiadomości. |
|
|
|