emkagoska |
|
|
|
Dołączył: 05 Mar 2010 |
Posty: 767 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Grudziądz |
|
|
|
|
|
|
Ponowię temat zamiast zaczynać nowy. Już kiedyś (ze 2 lata temu) wspominałam, że Franio ma na brzuszku narośl. Wówczas zwiedziliśmy kilku wetów w Grudziądzu i ich opinie/traktowanie itp. bardzo nas zraziła, mnie dodatkowo przeraziła i zaniechałam leczenia. Wiem, że wiele osób mnie obwini, ale od zawsze miota mnie okropny strach o to, że Frankowi coś się stanie podczas wizyty, tym bardziej że w moim mieście nie ma króliczego weta ( tak, wiem, że jest w Toruniu, ale nie każdy ma takie możliwości).
Na chwilę obecną narośl na brzuszku do złudzenia w opisie przypomina powyższy wpis. Bardzo urosła. Moje pytanie idąc do sedna dotyczy postępowania weterynarza. Na co powinnam się zgodzić podczas wizyty. Na razie byłam na konsultacji sama, niedługo wybieram się z Franiem. Dr przypuszcza biopsję, albo wycinkę guza i wysłanie całego, gdyż jak uznał, jeśli okaże się że to nowotwór to biopsja tylko przyśpieszy jego wzrost. Z forum kojarzę jednak, że właściwe powinno być jeszcze prześwietlenie. Zaś znieczulenie proponował wziewne jako najlepsze dla królika. Mnie to oczywiście wszystko przeraża, boję się samego znieczulenia, Franek jest dla nas bardzo ważny, wiem że ciężko to zrozumieć, ale ta opieszałość z leczeniem to nie wynik zaniedbania a strachu. Do tego wiek króliczka to ponad 7lat Dlatego ważne jest dla mnie odpowiednie się przygotowanie do wizyty, lekarz także brał pod uwagę, że z ostrożnością podejmuje się leczenia króliczków, gdyż to nie jego specjalność...proszę o wskazówki. |
|