ania i gabcia |
|
|
|
Dołączył: 15 Maj 2009 |
Posty: 222 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Lubaczów Płeć: K |
|
|
 |
 |
 |
|
ej no zawiesiłam sie na chwilę, kurczę znam faceta, który funkcjonuje w życiu ze trzy tygodnie normalnie, a potem się tak na tydzień zawiesza (alkohol) i potem musi różne sprawy prostować po tym tygodniu i walczyć z zasłużonymi problemami. A ja to nie, aż takich problemów nie mam ale zaiweszam sie tak, bo po prostu tragicznie u mnie z czesem, Mia kochanie czy ja mam jakiegoś Roberta?, a jeśli mam ( to moze być interesujące) to cicho sza bo mój małżonek mógłby się okazać mało tolerancyjny. a królasy.... obserwowałam puszke i uważałam że to wirus i że od nas i że wcale nie musi się to rozwinąć w infekcje bakteryjną, jak twierdziła młoda wetka. Nienadarmo całe lato działkowałam z nimi, suszyłam, i karmiłam, kupuje świetne granulaty i dbam z całego serducha. Poza tym to są królasy w kwiecie wieku, zdrowe i dorodne ( po 2kg.) i są silne chyba. Puszkę karmiłam trzy dni mieszanką rozmoczonego granulatu z przecierem marchwiowym, i płatki osiane sama skubała. Kichać nie kichała już potem wcale, sierść gubiła i miała za niską temp. ogrzewałam ją trochę. i.... po kilku dniach tak sie na żarełko rzuciła że nie nie nadążałam jej donosić. Zdrowa jest jak rydz i to jest mój powód do dumy, A pycho to jak u nas - mnie grypa rozwaliła a mego chłopa prawie nie tknęła - małe objawy miał. I tak było o faceta puszki, kichał po dwie minuty, ale tylko jeden dzień, sierści nie gubił, cwilkę był ciut chłodniejszy, a zajadał jak zwykle jak świnka ( i bynajmniej nie morska, ale taki warchlaczek prawdziwy - no jak to przy grypie świńskiej) U nas w mieśie nikt wtedy testów nie zrobił, bo - uwaga - żaden lekarz nie zlecił do sanepidu, a sanepid sie nie dopominał, bo to koszty duże. Potem zrobili cztery próbki i wyszło że świńska, ale to mało istotne, ja mam taką raczkującą astmę, tzn. przy każdej prawdziwej grypie sie duszę, a potem dochodzę do siebie ze dwa miesiące. Teraz było trochę łagodniej niż przy zwykłej sezonówce. Dzieciaki też źle nie przeszły dużo łagodniej niż ja- ponoć dzieci lepiej znoszą tego wirusa, bo nie walczą z nim tak intensywnie jak ludzie w sile wieku, i ta właśnie walka ponoć wyniszcza. Mały miał wprawdzie zapalenie oskrzeli ale to nie z grypy, ale z tego ze wcześniej miał już taką kaszlową infekcję i ospę naraz i nie dał rady. ALe ogólnie to jest normalna choroba. Poza tym czytałam, rozległe publikacje i one są pokrzepiające, że wirus nie chce zabijać swojego żywiciela i z czasem mutuje w kierunku wyłagodzenia objawów na żywicielu. Poza tym im dalej w łańcuszku od zwięrzęcia tym lepiej. Dlatego najbardziej ponoć zjadliwa jest ptasia ( 60% śmiertelnosci) bo przechodzi tylko ze zwierzaka, a nie z człowieka na człowieka i właśnie taka odzwierzęca forma jest najgorsza. A na pocieszenie przeczytałam też że właśnie jednym z objawów chrakterystycznych tej swińskiej jest to że przechodzi na inne ssaki w tym małe domowe, bo ponoć każda z grupy A przechodzi, a żadna z grupy B takiej zdoności nie ma. To utwierdziło mnie w przekonaniu że to było to, co jest również pokrzepiające, bo już za nami. Tak więc uważajcie na swoje maleństwa, jakby i Was dopadło. Inną sprawą jest że ponoć ten wirus jak przejdzie na inne ssaki to może znów groźnie zmutować ( ponoć teraz tak sie stało u tej kozy w holandii) i wtedy znów będzie na początku zabójczy, wiec jak mój szymuś dostał w poniedziałek gorączkę ( a on teraz codzień chodzi wyznawać miłość królikom i je dotyka) to mój mąż mało nie oszalał, od początku o tym mówił, że teraz my sie od puszki mozemy zarazić, no i nagle ta grączka. Przyznam że sama sie nieźle bałam przez jedną noc, ale mały po prostu nie nabrał jeszcze odporności po antybiotyku i się nam zaziębił, bo z nim weszłam do łazienki, gdzie było otwarte okno. I tak żyjemy i mamy się dobrze. Dwa dni kupowałam prezenty na internecie i wychodzi, że jeszcze tylko dla króliczklów nie mam. Pani Ela z zaprzyjaźninego sklepu przywozi mi dla nich chipsy naturalne - ubustwiaja pomidory i oczywiści bananki - niezły prezent, ale postanowiłam też że im kupię jakieś kolorowe g...., może nie takie bardzo szkodliwe, ale jakieś takie trochę fast foodowe niech bedzie, niech i one poświętują. A wszystkim Wam forumowiczom życzymy wspaniałych, ZDROWYCH i wesołych świąt, i żeby Was nie zgadały w wigilię królasy ( Pyszczek już wyraźne "r" po cichu ćwiczy), życzymy my ania i gabcia i dwa puchy też. Trzymajcie sie zdrowo |
|