Terka |
|
|
|
Dołączył: 03 Lis 2005 |
Posty: 101 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Podlasie |
|
|
|
|
|
|
Dziś jestem już spokojniejsza. Ale minione dni były dla mnie bardzo trudne,moje jaskóleczki omal nie zginęły.Pierwszą noc jakoś przetrwały,chciałam dodać,że jest ich trójka,tą trzecią znalazłam na drugi dzień w skrzynce z kwiatami,była prawie nieżywa cała mokra.Wzięłam więc do domu i przez parę godzin ogrzewałam,udało mi sie przywrócić ją do życia.Przez cały dzień ich rodzice nie przylatywały żeby nakarmić,zrobiłam więc tak jak poradził mi Zbyszek,po trochu dokarmiałam je muchami i malutkimi kawałeczkami mięsa z piersi kurczaka.Nie chciałam cały czas trzymać je w domu bo miałam nadzieję,że wrócą rodzice,zostawiłam na następną noc na balkonie wysoko pod sufitem.Rano jednak okazało się,że bardzo zmarzły i znów musiałam je ogrzewać i karmić.Doszłam do wniosku,że pudełko,w którym siedziały jest za duże i za duży otwór,każde z nich siedziało w innym miejscu.Wczoraj rano postanowilam zrobić inne mieszkanko bardziej zbliżone do ich naturalnego.Do wiekszego pudełka wsadziłam mniejsze i miedzy ścianki napchałam waty,okleiłam to wszystko brązową taśmą,a otwór zostawiłam bardzo malutki taki jak w ich gniazdkach.Po chwili zauważyłam latających rodziców i o dziwo zaczęły podawać im pokarm.Może kiedy padał deszcz one nie mogły łapać muszek i karmić.Dzisiejszej nocy już nie zmarzły,przestało padać,a rodzice od rana na zmianę karmią wszystkie trzy wysunięte przez dziurkę dziobki.Cudowny widok,ja odetchnęłam z ulgą,mam nadzieję że szybko urosną i pofruną.Dziękuję dla Zbyszka,że podpowiedział mi czym je karmić bo gdybym tego nie zrobiła nie przeżyłyby.A z drugiej strony to rzeczywiście bardzo wyczerpująca jest częstotliwość ich karmienia. Jednak to nie prawda że gdy się dotknie piskle jaskółki to potem one odrzucają je,ja gołymi rękoma kilkakrotnie brałam i wszystko jest teraz w porządku.Tak się cieszę:)Chyba zrobię zdjęcia na pamiątkę. |
|