|
Częstotliwość czesania głównie zależy od rodzaju sierści króliczka. Przykład:
- moja Ryśka, reks - ma sierść długości nie przekraczającej 1 cm, bez warstwy okrywowej (bo tym charakteryzuje się rasa rex) i nie wymaga czesania. Jedyne zabiegi jakie robię na jej sierści, to zbieranie ręką podczas głaskania - w okresie linienia przy każdym głaśnięciu coś zbieram (taki puszek), a gdy nie linieje - nic nie wychodzi.
- mój Funio - w zasadzie ma krótką sierść, ale bardzo gęstą - gdy linieje - wychodzi z niego tyle, ze można ulepić drugiego królika po każdorazowym czesaniu... wtedy czeszę go jak najczęściej (nawet co dziennie). Gdy nie linieje - nie ma potrzeby czesania, bo sierść nie ma tendencji do kołtunienia. Raz nma tydzień lekko "przejadę" go szczotką (podczas takich rytualnych czynności, jak czyszczenie uszu...) Sierść est gładka.
- mój Toffik - wydawałoby się, że sierść ma taką samą jak Funio, ale to złudzenie. To jest królik, którego podobnie jak i Rysię - w zasadzie nie czeszę. Wyjątki są podczas najsilniejszych dni linienia. Poza tymi dniami, a okresie słabszego linienia - zbieram ręką sierść, a gdy nie linieje - nic nie wychodzi, więc nie czeszę. Nie ma tendencji do kołtunienia. Struktura jego sierści przypomina bardziej cieniutkie włosy, niż sierść.
- wszystkie angoropodobne króliki wymagają czesania codziennego. Struktura sierści sprzyja powstawaniu kołtunów i szybkiemu filcowaniu się.
Ja czeszę i zbieram sierść swoim królikom z włosem. |
|
|
|