Manfred |
|
|
|
Dołączył: 18 Wrz 2009 |
Posty: 613 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Białystok Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Owszem, w naturze króliki nie mają butelek z zimną wodą, ale też nie są zamknięte w dusznym i gorącym betonowym mieszkaniu. Gleba w cieniu jest chłodna i tam się w upały chowają. W domu tak się nie da, więc jakoś im pomagajmy. Tym bardziej, że miniaturki stworzone przez człowieka są genetycznie skaleczone, mniej odporne i chorowite.
Tak więc mojemu baranowi daję półlitrowe butelki z zamrożoną wodą jeśli biega po pokoju. Wtedy wybiera czy jest Jej to potrzebne i kładzie się przy niej gdy ma taką potrzebę.
Jeśli idziemy do pracy, to żaluzje zasłaniam, okna otwieram od północnej strony (nie te przy króliku, bo są wrażliwe na przeciągi), na klatkę kładę mokry ręczniczek a na niego dwie półlitrówki lub półtoralitrową butlę z zamrażarki. Sama butla z wodą bez ręczniczka nie może leżeć na klatce, bo rozmrażając się zaczyna się robić niezdrowy prysznic - butelka "się poci". Zimne powietrze zgodnie z prawami fizyki spływa na dół klatki. A że klatka jest duża, to to powietrze rozpływa się i delikatnie chłodzi.
Jak jest te 30st w domu, to do klatki wkładam półlitrówkę i Maniek wybiera sobie kąt w którym przebywa.
Oczywiście świeża woda do picia (ale bez lodu, bo gardziołka to mają wrażliwe) i zieleniny.
Jeszcze a propos podróży w upały.
Transporter od strony słońca przykrywam wilgotnym ręcznikiem, ale od strony nienasłonecznionej zostawiam przepływ powietrza. W transporterze jest dywanik żeby się łapki nie ślizgały, a między ścianką i dywanikiem kładę półlitrową butelkę z zamrożoną wodą (wczoraj dałam i dwie, a i tak miała gorące uszy i się do nich przytulała). Smaruję też co jakiś czas uszka wodą i daję na drzwiczki miseczkę z wodą do picia oraz zieleniny do pogryzania. Mam też ze sobą w przewoźnej lodówce kolejne zamrożone butelki na zmianęi i oczywiście staramy się nie zatrzymywać, bo w trakcie jazdy jest chłodniej przez otwarte okna. Okna otwieramy tylko z przodu, żeby Maleństwa nie przewiało. Mówię tu o podróżach ponad 100 kilometrowych jak i tych krótkich, bo w te 30sto stopniowe upały i chwili nie da się wytrzymać.
Maniek ma 5 lat i nigdy przez zamrożoną wodę nie zachorowała. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że przyzwyczajona jest od dzieciństwa do takich metod.
Trzymajmy się w te upały! |
|