pati_89 |
|
|
|
Dołączył: 21 Sie 2008 |
Posty: 89 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Olsztyn Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Czesc wszystkim, dawno nie bylo mnie tu na forum bo nie mialam dostepu do inetrnetu niestety.
Sprawa moich uszatych ma sie tak : najpierw byla Kendra ktora okazala sie byc chlopcem (Julian) [link widoczny dla zalogowanych]
a potem dolaczyl do niego Szyszek,[link widoczny dla zalogowanych]
ktory okazal sie tez chlopcem. No i tak mieszkaja sobie u mnie, sa zadowolone,rozbrykane i zdrowe. Mialam straszne problemy jednak ze sprzataniem,poniewaz jak to u samcow bywa znaczyli teren. Ale tak znaczyli ze wszystko bylo "zaszczane" i na podlodze walala sie wiecznie sterta bobkow. Nie nadarzalam ze sprzataniem, a zal mi jest trzymac 24h na dobe kroliki w klatkach.Dlatego poradzilam sie milej pani weterynarz co w tej sytuacji zrobic. Doradzila kastracje, powiedziala ze po pierwsze bede miala mniej sprzatania, a po drugie to napewno ""ureguluje" ich charakterki i przestana na siebie wskakiwac i dominowac sie. Od kastracji minelo ponad poltora tygodnia, kroliki maja sie dobrze, ale nic sie nie zmienilo, dalej na siebie wskakuja atakujac i gwalcac sie wzajemnie i dalej mam pelno sprzatania. Czy majac dwa samce w domu jest sie skazanym na wieczne sprzatanie?
Bardzo prosze o opinie zwlaszcza osob ktore maja podobny problem,albo kogos kto jest w stanie mi cos doradzic. Pozdrawiam. |
|