Mosati |
|
|
|
Dołączył: 09 Mar 2008 |
Posty: 15 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Inowrocław |
|
|
|
|
|
|
Nie wiem czy dobrze się wbiłam w ''ogólne'' ale tak naprawdę w prawie kazdym przypaku mam wątpliwości. Opiszę teraz zachowanie Kolesia - królik miniaturka i prosiłabym o potwierdzenie, czy mały czuje się dobrze i czy popełniam błedy. Naczytałam się sporo teorii ale nie ma przecież jak to spojrzenie doświadczonych królikowców. Nigdy nie miałam styczności z tymi stworzeniami i nie chciałabym mu z braku wiedzy zrobić krzywdę.
Mały a raczej mała (nie wiem dlaczego mówię o niej w rodzaju męskim) trafiła do mnie w piątek, już w sklepie otrzymała imię Koleś. Zapakowana do transportera, wytrząsła się w aucie prawie godzinę zanim trafiła do mojego domu. Wyobrażam sobie co musiało czuć maleństwo. Przyszła baba, wzieła od kolegów i zamknęła w małej skrzynce. W domu od razu otworzyłam drzwiczki i maluch szybko z transportera wyszedł. Naczytałam się, że to strachliwe istotki i potrzeba dużo czasu aby przestały się bać. A tu Koleś po kilku minutach podszedł do mnie, poocierał (naznaczył) i po oględzinach terenu zaczął biegać i podskakiwać jak szalony. Tak gorliwie zachęcał do zabawy, że nauciekałam się nagoniłam jak nigdy dotąd. Dzisiaj sam już kilka razy podszedł na pieszczoty. Powoli zaklejam wszytskie szpary, o których bym nawet nie pomyślała, że Koleś może się tam wślizgnąć. Niestety mój dom jest bardzo ''okablowany'' i boję się, że może zrobić sobie krzywdę. W kuchni znalazła szparkę, która umożliwiła jej buszowanie pod wszystkimi szafkami - a tam też sa niestety kable. Teraz jest już wszystko zaklejone ale Koleś tak mi się wydaje obmyśla już plan jak się tam dostać. Problem mam z jego domkiem. Jak wspomniałam przybył do mnie w transporterze i to był chyba błąd, że od razu go nie schowałam, bo Koleś uznał go za swój dom. Gdy próbowałam go zamknąć na noc w dużej klatce dostał szału, skakał jak dziki, drapał, nie miałam serca patrzeć na to wszystko i wypuściłam go. Ulokował się w przedpokoju, gdzie nie jest za ciepło. Myślałam, myślałam i postawiłam mu w końcu transporter, do którego wszedł od razu. Tak więc noc spędził w transporterze, w którym w ogóle nie drapie. Rano otwieram mu drzwiczki i w ciągu dnia Koleś wchodzi tam setki razy. Na apartament w ogóle nie spojrzy. I teraz nie wiem, czy zostawić ten transporter na stałe? Czy to ma być jego dom? Koleś cały dzień transporter ma otwarty, dopiero późnym wieczorem jak idę spać go zamykam. I nie widać u niego żadnych protestów. Na samym końcu zrobił sobie ubikację a śpi w misce z karmą. Tak też go znalazłam w sklepie - w misce z jedzeniem. Moim zdaniem transporter jest za mały - 45x28cm ale nie wiem jak mu to wytłumaczyć. Koleś lubi chyba powierzchnie śliskie. Mam ich w domu dużo, za radą teoretyków, porozkładałam ręczniki aby się nie ślizgał. Koleś je omija i w najlepsze biega po panelach, nie wyrabiając na zakrętach. W dzień na mała drzemkę znalazł sobie kącik za transporterem. Niestety jest tam mnóstwo kabli i oczywiście powierzchnia gładka. Zaraz będę robić porządek z kablami i niech już tam sobie leniuchuje. Tylko znowu jak widzę tą mała kuleczkę siedzącą na chłodnych panelach... Porozkładałam jej ręczniki, to tak je rozkopała, że siedzi na parkiecie a ręczniki obok. Kabli w ogóle nie rusza. Nie wiem czy to kwestia czasu, aż zaczną ją nęcić czy po prostu ten brak zainteresowania będzie utrzymywał się zawsze? Mała jest dość posłuszna. Obiektem westchnień jest jedyny dywan jaki jest w domu - od samego początku próbowała go skubać. Po jednym dniu mówienia ''NIE WOLNO" zrezygnowała. Dostała w prezencie słomianą marchewę do obgryzania, którą jej podsuwam, gdy przypomina sobie o dywanie. Teraz próbuję uczyć ją czystości. Co prawda na siku idzie do transportera ale bobki rozsiewa wszędzie. Nie ma sensu wkładać ich do dużej klatki, bo do niej nie zagląda, więc od dzisiaj wkładam je na miejsce w którym sika w transporterze. Myślałam o tym, żeby klatkę postawić w miejscu transportera - jest to jednak niemożliwe ze względu na gabaryty. Zaprzyjaźnianie z nową klatką zaczęłam od włożenia transportera z Kolesiem do środka klatki. Jak wyszedł z transportera od razu zaczął się rzucać na ściany klatki. Nie chcę Kolesia stresować ale także jednocześnie się znęcać nad nim zamykając go na noc w małym transporterze. Mam też kilka innych pytań:
- ile to jest ''nie wielka ilość'' np. jabłka, które uwielbia dla takiego malucha? Ile może go jeść dziennie? Koleś żywi się głównie siankiem, trochę nasionek i chciałabym mu dawać codziennie owoce lub warzywa ale nie wiem dokładnie w jakich ilościach.
Na początek to tyle. Z góry dziękuję tym, którym udało się przeczytać całość. |
|