degus |
|
|
|
Dołączył: 08 Sie 2007 |
Posty: 612 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Warszawa Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Przyszły lekarz weterynarii uczy się na studiach o zwierzętach produkcyjnych tzn: świnie, konie, krowy, owce, kury i od czasu do czasu coś ktoś przebąknie o psie. Dlatego weterynarze nie mają pojęcia o "małych zwierzętach". Tyle co sami się dowiedzą z książek, forum i od innych zaprzyjaźnionych lekarzy, a jeszcze poczucie konkurencji nie pozwala im dzielić się tą wiedzą nadmiernie z konkurencją. Często nawet nie wiedzą podstawowych informacji na temat przyniesionego zwierzęcia a co dopiero o ich leczeniu. To wina uczelni!! Od lat uczelnie wterynaryjne bagatelizują problem niedouczenia w tym zakresie, a potem rozczarowanie pacjentów i takie komentarze. Nie ma kierunku kształcącego w zakresie postępowania z psami, kotami, papugami, gadami, pająkami, królikami, gryzoniami. Te zwierzęta nie są przedmiotem zainteresowania uczelni weterynaryjnych w Polsce. Tak naprawdę weterynarz to taki domorosły lekarz, który zdobył wiedzę metodą prób i błędów, albo od rodziców weterynarzy. To tak jakby dziwić się, że internista nie potrafi wyleczyć zęba, albo wymagać, żeby usunąć wyrostek robaczkowy. (ciekawe jak by sobie poradził |
|