Tocha |
|
|
|
Dołączył: 09 Maj 2009 |
Posty: 19 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Choroby u niedopuszczanego samca, to taki sam mit jak to, ze samice, ktore urodza choc jeden miot nie zachoruja na ropomacicze. To bujda na resorach.
Jesli samiec sie meczy, bo ma duzy temperament to trzeba pomyslec o kastracji a nie o samicy. Rowniez kastracja wyeliminuje np. guzy na jaderkach. Inna sprawa, ze moga pojawic sie gdzies indzie Ale tego juz nie przewidzimy.
Trzeba wiedziec, ze takie 'domowe' rozmnazanie nie konczy sie najczesciej dobrze. Maluszki umieraja, zycie matki tez jest zagrozone. To naprawde nie jest tak jak sie wydaje, ze beda slodkie kluseczki i fajno! Kto sie nimi zajmie jesli uda im sie przezyc, kto utrzyma gromadke np. siedmiu lakomczuchow do czasu znalezienia domow (o ile takowe sie znajda...). |
|