kiche_wilczyca |
|
|
|
Dołączył: 03 Kwi 2006 |
Posty: 3699 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Łódź Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Krzysiu to jest bardzo egoistyczne podejście. Biorąc do domu zwierzę nie myślę o sobie tylko o nim. Jeżeli trafiłby mi się chory królik, który by umarł, to cieszyłabym się tym, że chociaż parę dni szczęśia mogłam mu dać, że odchodzi w domu, gdzie ktoś go chciał. Kropka trafiła do mnie z nieciekawych warunków, pani, która ją oddawała, nie chciała mi nawet powiedzieć, co się dokładnie tam działo, tylko jej mina wiele wyrażala (ona sama odebrała królika z tych nieciekawych warunków). Królica była zapchlona, z urazami psychicznymi (głównie na tle klatki), z powyrywaną sierścią na karku. Kulka trafiła z podejrzeniem grzybicy i mocno zaniedbaną sierścią wskazująca na duże braki witaminowe. Jeżeli dostawałam cynk o króliku szukającym domu, próbowałam się dowiedzieć o nim jak najwięcj i zawsze jestem nastawiona na to, że bedzie potrzebna pomoc weta. I wierz mi, mogłabym nawet przygarnąć umierające zwierzę. To co podałeś, nie jest dla mnie argumentem na minus adopcji....
A co jeżeli króliczek od Ciebie do kogoś trafi i nie daj Boże dostanie np. wzdęcia i umrze, a opiekun już się do niego przyzwyczaił? |
|