|
Bardzo mi przykro z powodu Twojego króliczka:(( Biedactwo nawet sobie nie pożyło(
Eutanazja moim zdaniem była jak najbardziej humanitarnym rozwiązaniem. Ja byłam dwukrotnie przy eutanazji- sunia mojej siostry i Moja 18 suńka. Weterynarz chciał, aby wyjść, ale czułam się zobowiązana być z nimi do końca. Najpierw podają lek przeciwbólowo nasenny. Tak jak tłumaczył to weterynarz, zwierzątko praktycznie zasypia. Następnie, ponoć nic nie czuje, podaje się preparat.
Moja córka w ramach wolontariatu była przy takim zabiegu- sunia przyjaciół weterynarza- Podał preparat prosto w serce, aby odejście nastąpiło natychmiast.
Ja patrzyłam, jak odchodziła po wylewie, moja pierwsza sunia, jak moja królisia przeraźliwie piszczała i była przerażona, z trudem łapała powietrze, jak dusił się mój Tosiu. Wierz mi, że to jest dla zwierzątka duzo trudniejszy sposób na odejście
Z moją Miłeczką długo zwlekałam i wyrzucam sobie, że w ciężkim stanie tak długo wegetowała. Człowiek zobowiązany jest opiekować się i pomagać czworonogom do końca, ulżyć w cierpieniu, nawet jeśli ta pomoc oznacz eutanazję. Trudna decyzja, ale tu najważniejsze jest zwierzątko:(( |
|
|
|