Szarania |
|
|
|
Dołączył: 02 Sie 2006 |
Posty: 5 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Jelenia Góra |
|
|
|
|
|
|
Bari skończył 6 lat, gdy w domu pojawiły się króliczki (wówczas dwa), był rozpieszczanym domownikiem na zgoła specjalnych prawach. Jego zazdrość o nowych mieszkańców była przerażająca. Przez pierwszych pięć dni był szalenie niespokojny, bardzo się denerwował, gdy tylko podchodziliśmy do klatki. Nie odważylibyśmy się wypuścić zwierzątek razem. Na szczęście pies jest po prostu posłuszny, gdy kilkakrotnie, stanowczo zabroniliśmy mu wrzasków - posłuchał. A wówczas mogliśmy podprowadzić go do klatki, pozwolić zapoznać się z uszatkami. Nie sądzę, by dziś "celowo" zrobił im krzywdę. Kikakrotnie widzial z daleka, przez uchylone drzwi, jak kroliki np. wylegują się na kanapie. Nie reagował. Jednak zasada ograniczonego zaufania na zawsze pozostanie niepodważalna. Nie wiem, jak pies zareagowałby, gdyby królik zacząl biegać mu przed nosem - z pewnością byłaby gonitwa. I niezależnie od intencji psa prawdpodobnie zakończyłaby sie ona nieszczęsliwie, chocby z racji jego gabarytów. Stwierdzenie, że zreczny krolik zawsze zdola sie ukryc absolutnie nie trafia mi do przekonania. Poza tym, po co narazac uszatka na stres? |
|