|
Wytarmoszona z każdej strony, wymiziana i wycałowana. Teraz znowu pojechała na służbę do babci, bo ja na 3 dni do Holandii jutro...
A za 1,5 tygodnia wyjazd trzymiesięczny przede mną. Tośka pojedzie do Ogonka na operację drugiej nerki, a jak zostanie doprowadzona do używalności i będzie w takim stanie, żeby babcia nie musiała się bać nią zajmować, to pojedzie znowu do moich rodziców.
Kurcze, żeby to było zdrowe zwierzę, to bym ją ze sobą zabrała, ale w jej stanie to jest za duże ryzyko. Tylko że ja chyba umrę z tęsknoty, ze strachu o nią w czasie kolejnej operacji i potem ze strachu, że ona za bardzo będzie tęsknić.
Chociaż fakt, że moje życie zawodowe jest jakie jest i podróży służbowych mam mnóstwo, sprawił, że Tośka na "obczyźnie" całkiem sporo bywała i pewnie już się nauczyła być z dala ode mnie. Ale najdłuższa nasza rozłąka trwała 2,5 tygodnia. A teraz ma trwać 3 miesiące. I najgorsze jest to, że jadę nie do kraju, który jest o godzinę czy dwie lotu oddalony od nas, tylko jadę do Arabii Saudyjskiej. A To jest dość specyficzny kraj. Jak wyjadę, to pewnie już nie wjadę z powrotem...
Trzymajcie kciuki, żeby wszystko się poukładało i żebym na Gwiazdkę mogła z nią obchodzić ósmą rocznicę bycia razem... |
|
|
|