|
Dziekuje Wam
To jest calkowicie nierzeczywiste, nie dociera do mnie, rozumiecie??
Niby wiem ze on odszedl ale w dalszym ciagu nadsluchuje odglosow z jego pokoju, dalej otwieram drzwi ostroznie - bo przeciez za drzwiami moze byc krolik.
Dzis bylam w sklepie i jak zawsze pierwsze kroki do dzialu z warzywami bo przeciez musze kupic swieza zielenine dla malego.
Ciezko mi ale jeszcze placze, jeszcze mam lzy.
Ale momentami przychodzi ulga, ze go nic nie boli ze nie pozwolilam zeby cierpial bez nadziei na polepszenie.
Mam zal do losu ze nie dal nam wyboru, chcialam go operowac i uslyszalam ze to niemozliwe, i slowa lekarza
"Prosze pani chce mu pani pomoc prosze mu dac odejsc humanitarnie"
To nie byla moja decyzja, decyzje mozna podejmowac jak sie ma wybor - my nie mielismy zadnego wyboru...
Dostal dwa zastrzyki , nie odszedl po pierwszym, mial niesamowita Wole zycia. Zawsze taki byl - uparty, nie poddawal sie !!
Razem z nim umarla czastka mnie samej. |
|
|
|