Riddiculus |
|
|
|
Dołączył: 24 Wrz 2010 |
Posty: 25 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Jaworzno Płeć: K |
|
|
 |
 |
 |
|
Ponieważ już dawno, dawno temu zostałam poproszona o przedstawienie moich zwierząt w formie zdjęć pragnę spełnić to życzenie .
W chwili obecnej posiadam cztery zwierzęta: Puszka - królika, Dianą - beagle'a, Fąferusa - żółwia błotnego czerwonolicego oraz Hermesa - mą papugę falistą.
Puszek
Puszek przybył do mnie zupełnie przez przypadek w połowie sierpnia tego roku. Można powiedzieć, że został przeze mnie uratowany. A zaczęło się tak: wraz z moją mamą i starszą siostrą poszłyśmy w odwiedziny do koleżanki mojej mamy, której znajoma miała córkę, która nie miała czasu na zajmowanie się królikiem. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i uratować go przed oddaniem do sklepu zoologicznego. Pod koniec tygodnia wraz z siostrą poszłyśmy do tej pani aby go odebrać. Podczas kiedy tamta pani żegnała wraz z córką królika od odwrócił się do nich kuperkiem i przeszedł na drugą stronę klatki. Przed wyjściem z domu omówione zostało że ja się nim będę zajmować tak jak się zajmuję samodzielnie papugą i żółwiem. Tak więc po powrocie z królikiem do domu pierwsze co postanowiłam z nim zrobić, to wymienić mu kuwetę, gdyż mówiąc lakonicznie - śmierdziała. Klatkę pokrywała od środka tylko i wyłącznie trawa. Ściągając pierwszą warstwę podczas kiedy królik zapoznawał się z nowym mieszkaniem, zauważyłam na spodzie klatki masę błota i much. To było okropne w jakich warunkach musiał żyć Puszysław zanim do mnie dotarł! Nawet tamta pani mówiła, że nie był wypuszczany żeby pobiegać, bo się obawiała że pogryzie kable. Tak więc po pewnym czasie wzięłam go na ręce . Strasznie był wychudzony. Karmiony był wcześnie tylko i wyłącznie mieszanka paszową, więc powoli zmieniałam jego pożywienie na granulat. Dzięki temu w październiku już nie było czuć tylko i wyłącznie żeber, ale piękne puszyste i mięciutkie futerko. Nabrał energii i cały czas chciał brykać. Większą część czasy biegał po mieszkaniu. Ostatnio będąc u weterynarza na "przeglądzie" miał obcinane pazurki i sprawdzaną na 100% płeć - to facet. I tak żyje sobie do dziś. doktorek nie potrafił określić jego wieku, ale w styczniu na planowaną pierwszą w swoim życiu szczepionką na myksomatozę. wcześniej nie mógł być szczepiony, bo musiałam wszystko przywrócić do równowagi. Ale teraz jest wszystko ok. Oby tak dalej
Diana
Diana przyszła do mnie we wrześniu 2006 roku. Była wtedy taka drobna i mała....ach... a teraz jest dużym głodomorem W lipcu tego roku w swoje czwarte urodziny przechodziła poważną operację usunięta jej narządów rodnych wewnętrznych, gdyż miała ropomacicze. Dochodzi do siebie po zabiegu. Ale po nim stała się jeszcze większym łakomczuchem niż była Cały dzień by tylko naprzemiennie jadła i spała
Ale tak to już z nią jest.
Hermes
Hermes jest ponad dwuletnim samcem papugi falistej. Mieszka niestety sam w klatce po moich zmarłych z powodu choroby, nimfach. Jest bardzo rozmowny. Imię wzięło się stąd: będąc w Szwecji, zastanawiałam się nad odpowiednim dla niego imieniem i wybrałam - albo Hermes, albo Apollo. Wygrało imię Hermes dlatego, że z firmy Apollo miałam wtedy czajnik elektryczny I tak zostało do dziś.
Fąferus
Historia Fąfelcia zaczyna się bardzo niepozornie. Pewna znajoma mojej mamy o której wspomniałam pisząc o Puszku szła do sklepu po pieczywo. Wychodząc zobaczyła koło schodów żółwia. Postanowiła go uratować i wzięła do siebie. tego samego dnia popołudniu wraz z rodziną szłam do jej szóstki dzieci w odwiedziny, bo jedno z tych dzieci miało akurat urodziny. Będąc u niej w domu wszystkie dzieciaki pokazywały mi co ich mama im przyniosła. z racji tego że głownie to są małe dzieci, żółw nie maił spokoju.
O godzinie 21.oo jeszcze wszystkie dzieciaki biegały po domu i się z nim, a dokładniej mówiąc, nim, bawiły. W końcu ich mama widząc cierpienia tego stworzenia zaproponowała mi i mojej mamie abyśmy się nim zajęły. i w ten sposób trafił do nas. Oczywiście ja się nim zajmuję, ale nic nie szkodzi, bo kocham zwierzęta . W chwili obecnej zapadł w sen zimowy a śniąc myśli że chodzi, a przez to lunatykuje i zasnąć nie pozwala .
Historia jego imienia
Jak był u koleżanki mojej mamy nazywał się Edi, lecz ja, jako zapalona fanka książek o Harrym Potterze nazwałam go Severus. Jednakże moja mama cały czas mówiła do niego Fąfel. Kiedy moja kuzynka przyjechała do mnie do domu zaprosić nas na swoje wesele rozegnała ten spór. reasumując:
Fąfel + Severus = Fąferus
Mam nadzieję że udało mi się tak w skrócie przybliżyć historię moich zwierzaków. Pozdrawiam!
Beata |
|