|
No sprawy przybrały dziwny obrót. Po wizycie u weta, pewnie jakąś godzinę, może dwie, pojawiły się bobki. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że od dzisiejszego popołudnia Tośka ma dla odmniany biegunkę. Pewnie to jakiś dziwny skutek uboczny leków. Nie wiem. Jutro idziemy jeszcze raz do weta, a póki co poję ją (jakoś wody z miski nie ubywa), a sianko pochłania sama, ja ze swej strony dołożyłam jeszcze lakcid.
Co do przyczyny zaparcia? Zupełnie nie wiem.
Dietę ma ciągle tę samą - granulat, siano i warzywa - kawałek marchewki, nać selera, cykorię, nać marchwi, kawałek liścia kalafiora (czy kalafior może być zdradliwy?), kalarepę, liście od niej, kukurydzę (ostatnio nic nowego nie dodawałam). Nie dostaje żadnych króliczych "frykasów" ze sklepów zoologicznych.
Jest jedna zmiana natomiast w trybie życia Tosi. I moim.
Od poniedziałku, po półrocznym zwolnieniu, zaczęłam znowu chodzić do pracy i Tosia przez pół dnia zamknięta jest klatce (czasami więcej jak pół dnia) i zastanawiam się, czy ta zmiana nie mogła wpłynąć negatywnie na perystaltykę jelit np
Sama nie wiem z której strony to ugryźć...
Jeśli ktoś mi może podpowiedzieć, czekam z niecierpliwością
Dodam tylko, że biegunka nie jest ostra (wygląda to jak mocno rozmięknięte (jest takie słowo?) cekotrofy), tylko sprząta się to trudniej niż bobki :/ i do tego kroolika trzeba podmywać...
Ale Tosia nie robie sobie zbyt wiele z obecnej dolegliwości i bryka jak zawsze ![Smile](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_smile.gif) |
|
|
|