|
Mia, foch jest w tej chwili wprost proporcjonalny do ilości czasu spędzonego w Ogonku. Jest przynajmniej tak długi, jak droga z Poznania do Warszawy
Justyno, bez medycyny ja sama bym mogła tylko się modlić. A tak, mam dr Wojtyś, która razem z nefrologiem poczyniła cuda z moim zwierzakiem.
Jezzu, jak dobrze, że ja do Ogonka w listopadzie trafiłam...
Gdyby był jakikolwiek sposób na odwdzięczenie się Ogoniastym lekarkom, to bym to zrobiła, ale nie wiem jak...
Odebrałam wczoraj moje zwierzątko i jesteśmy w domu. I, uwaga, bez żadnych kroplówek i leków przeciwbólowych! Tośka mocno zjechała na wadze w czasie rekonwalescencji i, mimo dokarmiania, ważyła 965g (był moment, kiedy 930 ważyła). W domu rzuciła się na miskę i prawie wszystko z niej wyjadła. Teraz też micha jest już pusta i muszę dołożyć mojemu przegłodzonemu stworkowi warzyw. Chyba jednak trochę za mną tęskniła, ale wcale tego po sobie nie chce pokazać. Jak ją wczoraj dostałam, to pierwsze co zrobiła, to mnie obdrapała z góry na dół, jakby chciała powiedzieć: "jak mogłaś mnie na tak długo tu zostawić??"
Przytulić nie chciała się wcale, kręciła się i wierciła na moich kolanach i dopiero po dłuższej chwili spokojnie usiadła. Całą drogę z Warszawy trzymałam ją w pociągu na kolanach próbując odkupić chociaż po części swoje winy, ale chyba nie za bardzo mi się udało. Tośka przychodzi na orzeszka, zajada, ale jak tylko ją chcę przytulić, to znosi to ze spokojem, ale zero wzajemności - przy pierwszej sposobności daje drapaka i chowa się za kanapą. No cóż - trzeba będzie tego focha przetrwać. Nawet jeśli objawia się sikaniem wszędzie, tylko nie do kuwet...
Diabeł rogaty jeden...
Zalecenia? Czekać, obserwować i w razie czego działać. Czyli w razie utraty apetytu, krwiomoczu, czy czegokolwiek innego, no-spa w ruch i pewnie kroplówki. Ale, póki co, odpoczywamy, bo małe futro pokłute jest straszliwie od tych wszystkich kroplówek, które trzeba było dawać podskórnie, ponieważ moje przekorne zwierzę miało inne plany niż lekarki i wszystkie wenflony sobie wyrywało albo przegryzało wlewniki. Bo po co ułatwiać życie komuś, kto jej ciągle krzywdę robi? Pokrętne stworzenie
Zatem w tej chwili cieszymy się sobą (ja nią bardziej niż ona mną, na to wychodzi ) i czekamy aż będzie można drugą nerkę wyczyścić.
To tyle z aktualności i mam nadzieję, że do operacji nic tutaj nie będę musiała wpisywać. Chyba że informacje jak świetnie sobie moje maleństwo radzi |
|
|
|