Króliki domowe i inne zwierzęta

Forum o zwierzętach króliki psy koty konie gryzonie ptaki akwarystyka

Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby -> Nietrzymający moczu królik Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pią 21:33, 09 Sie 2013
tmm03033
Gość
 





Trzy tygodnie mnie na forum nie bylo a tu takie zmiany, Agga podziwiam Cie za sile i Wole walki o jak to piszesz kosmatka Laughing
Teraz musi byc tylko z gorki - nie ma innej opcji musi byc dobrze!!
PostWysłany: Nie 9:03, 11 Sie 2013
Agga
Gość
 





Mia, "poprawczak" (bardzo podoba mi się to określenie) chyba jednak zadziałał Smile Tośka przybiera na wadze, dzisiaj mamy na liczniku 1034g (965 po powrocie). Zjada wszystko, co jej dam, poza nacią od selera, która nagle przestała jej smakować. Oczywiście nie może być wszystko idealnie, żebym sobie czasem nie pomyślała, że na całej linii zwycięstwo odniosłam. Mam zasikaną całą podłogę. Wcześniej było podobnie, ale to było głównie przez to, że nie mogła donieść. A teraz ją sadzam do kuwety, ona tam siedzi wkurzona, a po chwili wychodzi i leje obok patrząc mi prosto w oczy...
Coś za coś, prawda? Smile

Jesteśmy w okresie zupełnie bezlekowym, więc pewnie ta masa kroplówek sporo dała. Niestety, jest to pewnie kwestia czasu tylko i nienaprawiona nerka się odezwie. Ale już wiem, że mam prawdziwego twardziela w domu i mogę spokojnie poddać ją drugiej operacji.

Czeka mnie niestety czteromiesięczny wyjazd zagraniczny na Bliski Wschód. 1.09 mam tam być. Mam nadzieję, że trochę się wszystko opóźni, ale ze względu na stan zdrowia Tośki nie będę mogła jej zabrać. Tym bardziej, że Arabia Saudyjska jest dość dzikim krajem i diabli wiedzą, czy królika z otwartymi ramionami przyjmą tam...
Zatem muszę z dr Wojtyś ustalić ciąg dalszy leczenia i postępowania. Ale może uda się małą na czas operacji i najgorszego czasu rekonwalescencji zostawić w Ogonku, a potem przetransportować do "babci", która to babcia jest całkiem chętna do zajęcia się maluchem. A Tośka już tyle tam spędziła, że pewnie nie będzie miała nic przeciwko. I znowu to ja będę najbardziej tęsknić...
Ech, szkoda, że firma mnie do Warszawy nie relokuje...
PostWysłany: Pon 12:22, 02 Wrz 2013
Agga
Gość
 





No to nadszedł ten straszny moment, kiedy muszę się z moją dziewczynką rozstać. Jutro jedziemy do Ogonka, a potem ja do Arabii...
W Ogonku ustalimy dokładny plan działania, zobaczymy, czy się stwór do operacji nadaje (badania krwi i usg przed Tośką). Od tygodnia z kawałkiem znowu no-spa 2 razy dziennie, więc stan się niestety pogorszył. Waga też spadła, bo waha się pomiędzy 1014 a 1000g mniej więcej. W zależności nie wiem od czego. Może lepszy albo gorszy dzień bólowo?
No i smarki Tośka ma w tej chwili po pas. Dzisiaj jak kichnęła, to aż się przestraszyłam, jak zobaczyłam białą "świeczkę" pod nosem...
No nic, jutro coś będzie wiadomo. Dzisiaj siedzimy w domu, ja próbuję jedną ręką pracować, bo drugą miziam Tośkę, która siedzi u mnie na kolanach. Chyba wie, że coś się kroi, bo nie wytrzymuje zwykle tak dużej porcji pieszczot Sad

Cokolwiek by się nie działo, znowu prosimy o trzymanie uszu, kciuków i wszystkiego co możliwe, żebym w grudniu stwora odebrała z Ogonka, czy od babci, w zależności od tego gdzie będzie.
PostWysłany: Pon 14:41, 02 Wrz 2013
tmm03033
Gość
 





Pewnie ze trzymamy, Agga a ty z tych antypodow to dasz znac od czasu do czasu?
PostWysłany: Pon 17:45, 02 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Dam znać, internet będę miała, więc będę mogła też pisać co u Tośki, bo z Ogonkiem w stałym kontakcie będę. Może uda mi się dr Wojtyś namówić, żeby sobie Skype zamontowała Smile
PostWysłany: Pon 18:30, 02 Wrz 2013
SremoGirl
 
Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Katowice
Płeć: K





Trzymamy kciuki, musi być dobrze! Dzielne kobitki jesteście, dacie radę Smile I czekam na wieści!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 13:04, 03 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Anne jest mi smutno...
Właśnie zostawiłam moją dziewczynkę w Ogonku. Wiem, że będzie tam miała najlepszą opiekę pod słońcem, ale fakt, że na tak długo ją zostawiam jest dołogenny jak mało co.
Póki co, decyzji o drugiej operacji jeszcze nie ma. Krew poszła do badań, w czwartek będzie usg. Wtedy dopiero konkretne kroki zostaną podjęte. Teraz antybiotyk na smarki wiszące do pasa, a reszta później.
Boję się, że już jej więcej nie zobaczę...
PostWysłany: Wto 17:09, 03 Wrz 2013
tmm03033
Gość
 





Zobaczysz, zobaczysz, Tosia juz nie raz udowodnila ze jest waleczna krolinka. Trzymaj sie Aggunia i dawaj znac na bierzaco (w miare mozliwosci oczywiscie) co u was ok?
A jak wrocisz to zasypiesz galerie Tosi fotkami dobrze?
umowa stoi??? Very Happy
PostWysłany: Śro 19:04, 04 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Są wyniki badań krwi.
Lekki stan zapalny Tośkę toczy, ale nie wiadomo, czy to nerki, czy zasmarkany nosek. Ale mocznik i kreatynina znowu są na granicy normy, więc tu już ewidentnie nerki.
Jutrzejsze usg zostało odwołane, ponieważ nie ma sensu robić go dwukrotnie w krótkich odstępach czasu, a dr Wojtyś zapisała Tośkę na kolorowe usg dopplerowskie u dr Marcińskiego w Klinice Bemowo. Ponoć ma on tam lepszy sprzęt niż ten ogonkowy, bo jest w kolorze i lepiej widać przepływy. A trzeba sprawdzić, czy operowana wcześniej nerka nie jest powodem tych podwyższonych wyników. No i dr Wojtyś będzie z Tośką tam jechała. To się nazywa poświęcenie dla pacjenta i właściciela pacjenta...
Czekam więc z niecierpliwością na informacje w poniedziałek.

A co do zdjęć po odbiorze zwierzaka - jeśli uda mi się ją odebrać, to najpierw spędzę trochę czasu na zastanawianiu się jak się dr Wojtyś odwdzięczyć za wszystko co dla nas robi, a potem będę robiła fotki. Codziennie milion.
PostWysłany: Pią 9:17, 06 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Cytat po prośbie o pogłaskanie stwora: "stwór dostał kroplówkę i się obraził".
Mam nadzieję, że przemyśli i się szybko odbrazi, bo jak obraziła się po 2 dniu, to nie wiem co będzie dalej...
PostWysłany: Pią 9:39, 06 Wrz 2013
MiA__89
Gość
 





Padlam Very Happy
Agga , bos glupia ... Trzeba ja bylo zapakowac ze soba do tej Arabii , jakby zobaczyla jak jakis Muhamat czy inny Abdul przyrzadza potrawke z krolika , to nawet jakbys ja kurierem wyslala po tygodniu do Ogonka , to uznala by to co najwyzej za szkole z internatem ;P
Czekam na wyniki usg i trzymam kciuki .
PostWysłany: Pią 9:42, 06 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Mia, chyba masz rację Smile
Ale widzisz - mądry Polak po szkodzie, na przyszłość jednak już będę wiedziała jak postępować Smile
A może wystarczy, jak jej wyślę kartkę z potrawką z królika? Wink
PostWysłany: Wto 18:40, 10 Wrz 2013
Agga
Gość
 





No i Tośka jest już po USG Dopplera, które to badanie wykazało, że nerki obie działają i wszystko z tej strony jest w porządku. Teoretycznie więc nadaje się do operacji, ale... w operowanej dwa miesiące temu nerce pojawił się złóg o wymiarach 7x4mm Sad
Prawie spadłam z krzesła, kiedy przeczytałam tę wiadomość...
Nikt nie dawał mi żadnych gwarancji, od początku było wiadomo, że operacja jest ryzykowna i było ryzyko, że złogi się odnowią. Tylko kto by pomyślał, że stanie się to w takim tempie? To przecież wygląda, jakby ktoś Tośce do tej nerki z powrotem coś wsadził. Albo w ogóle nie wyjął... Ale przecież usg tydzień po operacji wyraźnie wykazało, że operacja się powiodła i nerka była wolna od śmieci...

Dr Wojtyś nadal kombinuje, próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie, bo sama jest zszokowana tym, że to tak szybko wróciło.
Czekam, nie wiem co będzie dalej. Póki co, Tośka jest dokarmiana, ale nie jakoś super mocno. Ale waży teraz więcej niż u mnie w domu.
Wiem, że Tośka jest bardzo chorym zwierzakiem i że nerki powoli odmawiają posłuszeństwa. I wiem, że jest ryzyko, że nic nie da się zrobić. Ale mam nadzieję, że leczenie paliatywne, jeśli ono będzie jedynym wyjściem, pozwoli utrzymać ją w dobrej formie do mojego przyjazdu. Chciałabym ją w grudniu odebrać i powiedzieć, że ją kocham, pokazać, że wcale jej nie zostawiłam i wynagrodzić wszelkie cierpienia Sad


Ostatnio zmieniony przez Agga dnia Wto 18:44, 10 Wrz 2013, w całości zmieniany 1 raz
PostWysłany: Wto 18:42, 10 Wrz 2013
julka1
Gość
 





straszne dziadostwo Confused niech się mała trzyma i czeka na pancie...
PostWysłany: Pią 9:37, 13 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Właśnie rozmawiałam z dr Wojtyś...
Tośka cierpi. Leki przeciwbólowe działają, ale na krótko. Nospę dostaje teraz częściej niż w domu, bo cierpi. Nie je, jest dokarmiana.
I w sumie można by Tośkę tak próbować trzymać przy życiu, ale zaczyna to wszystko być chyba męczeniem zwierzątka Sad Nie powiedziano mi tego w ten sposób, to mój prywatny wniosek...
Nikt oczywiście nie myśli o eutanazji, tylko jak pomóc. Niestety, jedyną opcją pomocy w tej chwili jest jednak zoperowanie tej drugiej nerki. Jak sobie przypominam, że po operacji pierwszej nerki, mimo złogów w drugiej, Tośka całkiem nieźle przez ponad miesiąc funkcjonowała, to może jednak warto zrobić i drugą? Oczywiście jest po raz kolejny ryzyko, że Tośkę w czasie operacji stracę. Tylko jeśli nic nie zrobię, stracę ją na pewno. Nerka z większym złogiem jest coraz większa i jest ryzyko, że się wyłączy z powodu zbyt dużej opuchlizny i braku możliwości mechanicznego funkcjonowania.
I znowu dylemat podobny do poprzedniego, ale z większą ilością danych: do ryzyka czy Tośka przeżyje, dochodzi wiedza, że po 2 miesiącach złogi się odnawiają.
Ale nefrolog uważa, że to nie muszą być złogi nowe w tej operowanej przedtem nerce. Mogą to być złogi, które zeszły z kielicha nerkowego, którego w czasie operacji nie udało się wypłukać i jest szansa, że nie będą się powiększać. Więc możliwe, że w pewnym momencie obie nerki będą miały złogi po kilka mm, które będą znacznie łatwiejsze do opanowania niż takie ponad centymetrowe.

Ech, nie proszę tu nikogo o pomoc w podjęciu decyzji, bo wiem, że musi być tylko moja. Wywnętrzam się i proszę o trzymanie kciuków, żeby prawidłową decyzję podjęła...

Trochę to niestety jak wybór rodzaju śmierci... Chcesz się utopić, czy udusić?

Jeszcze jest jedno malutkie światełko na przyszłość. W leczeniu ludzkiej osteoporozy wykorzystuje się parathormon, który powoduje, że wapń krążący w krwioobiegu jest wychwytywany przez kości i powoduje ich odbudowę, dzięki czemu mniej wapnia przechodzi przez nerki.
U Tośki kości się odwapniają właśnie dlatego, że nie bardzo potrafi sobie poradzić z pobieraniem wapnia z krwi i wszystko kończy w nereczkach, które nie dają rady wszystkiego filtrować. Tylko że w leczeniu zwierząt nie bardzo wiadomo jak to wygląda. I najpierw trzeba się zorientować, czy jest szansa, że to zadziała, jakie dawki podawać i może wtedy warto będzie wypróbować nowej metody...
Nikt nie będzie eksperymentował, dopóki nie będzie dowodów na to, że u zwierzaków to gdzieś już działało. ale jeśli się coś takiego znajdzie, to mam nadzieję, że w miarę szybko to nastąpi...
PostWysłany: Pią 11:55, 13 Wrz 2013
azurek
 
Dołączył: 13 Wrz 2013
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: K





trzymam kciuki Sad biedulka
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:57, 13 Wrz 2013
tmm03033
Gość
 





Agga decyzja nie jest latwa, ale to Twoja decyzja i nikt nie powinnien na nia wplywac.
wiesz z milosci nieraz czlowiek zrobi rzeczy ktorych w innych okolicznosciach by nie zrobil.
Ja Agga teraz sie drecze ze moze jednak Stampusia by dalo sie odratowac mimo ze przeciez 2 wetow nie dawalo mu nawet jednego procenta i eutanazja byla jedyna opcja, wiem irracjonalne ale dalej nie pogodzilam sie odejsciem mojego malutkiego kochania.

Jakakolwiek decyzje podejmiesz zrobisz to z milosci - jestem tego pewna, kciuki trzymam zacisniete z calych sil i jestem z Toba Agga.
przytulam Cie mocno !!!!!
PostWysłany: Pią 17:02, 13 Wrz 2013
julka1
Gość
 





decyzja łatwa nie jest i choć nie prisisz o opinie, ja swoją wyrażę, bo już taka jestem Arrow operacja... Rolling Eyes
PostWysłany: Pią 20:51, 13 Wrz 2013
Agga
Gość
 





Właśnie - z miłości człowiek robi durne rzeczy. I czasami się zastanawiam, czy nie szkodzimy naszym maluchom z tej miłości i z egoizmu. Bo mam wrażenie, że czysty egoizm każe mi narażać zwierzę na cierpienie, zamiast podjąć ryzyko i dać jej szansę na lepsze życie.

Chyba już pisząc ten post wyżej wiedziałam, że na operację się zdecyduję. Bo to jest bardziej humanitarne...

Dzięki, Dziewczyny za pomoc i wsparcie. Ciężko jest jak zwierzak jest przy mnie, ale kiedy jestem od niej tak daleko, jest po prostu nieznośnie...
PostWysłany: Pią 21:03, 13 Wrz 2013
tmm03033
Gość
 





Agga napisał:


Chyba już pisząc ten post wyżej wiedziałam, że na operację się zdecyduję. Bo to jest bardziej humanitarne...



Wiedzialam...
Nietrzymający moczu królik
Forum Króliki domowe i inne zwierzęta Strona Główna -> Choroby
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)  
Strona 6 z 9  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin