Iwona |
|
|
|
Dołączył: 19 Paź 2005 |
Posty: 9 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Gdynia |
|
|
|
|
|
|
mam wrażenie że własnie urojone - bo i z kim:-) Kocia nie wykazywała chęci, a i moje psy - nieboszczki - też dziewczynki były.
Jak coś takiego się dzieje - to czasem wystarczy pasza niskobiałkowa i mniej wody - ale kontrola czy zapalenia nie ma - koniecznie.
No i czasem - trzeba było pomagać.
ja myślę, że jak zwierzak jest przyzwyczajony do rożnorodnych zabiegów pielęgnacyjnych, nie płoszy go ani czesanie ani obcinanie pazurków -= po prostu ludzi sie nie boi - to i zastrzyk strawi.
Żadem z moich stworków - od myszy - przez jeża, zaskrońca, chomika, psy, koty, ptaszyska różne - a wszystkie pouszkadzane przez paskudnych ludzi - żaden mnie sie nie bał. Pozwalały sobie do mordek zaglądać, uszy czyścić i zęby, a kotka - nawet nie drasnęła mnie jak myłam jej rozpruty brzuszek - z wnętrzem na wierzchu, jak po nieudanym szyciu przez weta acudexem zasypywałam i upychałam przed ciasnym bandażowaniem - zarosło, teraz ma 15 lat. A normalnie - pit-bull-kot - morderca.
Tak więc - zwierzak wie, czy mo coś grozi, czy raczej pomoc nadchodzi.
Królisia - czy czytałeś Wodnikowe Wzgórze? - ma w sobie coś z bohatera książki. |
|