|
Cytat: | Obserwuję Twoją walkę i cieszę się, że wśród znajomych mam tak wspaniałych opiekunów jak Ty. |
Myślę, że większość opiekunów tu na forum obecnych zrobiłaby to, co ja. Niemniej jednak, bardzo dziękuję za komplement.
Chociaż faktycznie, znowu wracając do tematu zaufania do weta, jeśli zaufa temu jednemu i nie sprawdzi opinii innego, czasami może się to skończyć źle.
Co do wymienionych wyżej pań doktor, rzeczywiście, zanim trafiłam do Ogonka, wielokrotnie zasięgałam opinii dr Lewandowskiej, kiedy Tośka była mała i leczyłam ją nieustannie na pasteurellozę. Byłam nawet w warszawskiej Oazie. Ale odkąd Pani dr przeniosła się do Krakowa, a Tośka była zdrowa, nie było nam potrzeba opinii profesjonalisty tej klasy.
Dopiero od listopada jesteśmy w sytuacji kryzysowej i uważam, że to niebiosa posłały mnie do Ogonka i sprawiły, że dr Wojtyś tam akurat była.
Pani dr Milena, cały czas twierdzi, że nic specjalnego Tośce nie zrobiła, ale ja cały czas uważam, że tam się jakieś czary dzieją w tej lecznicy
Odpukać, ale odkąd jesteśmy w domu, z Tośką jest coraz lepiej (poza dzisiejszym dniem, kiedy małej musiałam podać nospę, bo chyba nerki dały o sobie znać, ale po nospie wszystko wróciło do normy). Przybiera na wadze, wyjada wszystko z miski, ma dobry humor. Wczoraj nawet sobie pobrykała - już nie pamiętam kiedy ostatni raz Tośka sobie ot tak podskoczyła, żeby pobrykać.
Zazdroszczę wszystkim, którzy mają Warszawę pod nosem i do Ogonka mają żabi skok. I mam nadzieję, że każdy opiekun, któremu lokalny wet nie będzie potrafił pomóc, będzie miał na tyle samozaparcia, żeby szukać dalej i starać się w każdy możliwy sposób pomóc swojemu pupilowi. |
|
|
|