|
Mój poprzedni pies odszedł po cierpieniach związanych ze zbierającym się płynem w brzuchu. Przez kilka dni chodziliśmy, żeby płyn ściągać (badanie płynu wykazało komórki rakowe), żeby psu ulżyć, aż w końcu zdecydowaliśmy się na eutanazję kolejnego dnia, co zasugerował wet. Pies nie mógł się położyć, spał na siedząco, więc obkładaliśmy go kocami, żeby się nie przewracał.
Łatek, bo takie było jego imię, postanowił nam oszczędzić jednak cierpień i odszedł w nocy tuż po tym, jak zdecydowaliśmy się ukrócić jego cierpienia.
Piszę to, ponieważ bardzo prawdopodobne jest, że ów kociak cierpi na podobną przypadłość.
Trzymam kciuki, żeby jak najmniej i najkrócej cierpiał.
Opiekunowie również... |
|
|
|