Nataletta |
|
|
|
Dołączył: 26 Kwi 2011 |
Posty: 113 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Legionowo Płeć: K |
|
|
|
|
|
|
Od dziecka kochałam zwierzęta, przy czym nie byłam jak Emilka z Tiny Toon:
Lubiłam wyjeżdżać na wieś, bo tam pełno było kotków, piesków, kurczaczków, gąsek, koników itd itd. Tylko był jeden problem: cały czas kichałam i kaszlałam. Rodzice myśleli, że jestem chora. Lekarze zdiagnozowali przeziębienia, innym razem grypy, jakieś stany zapalne czegoś tam itd. Nałykałam się miliona antybiotyków.
Dopiero tata w pewnym momencie pomyślał, że to może być alergia. Pojechaliśmy do Warszawy do szpitala i oczywiście jego domysły potwierdziły się. Wszystkie antybiotyki były brane na marne, mój organizm niepotrzebnie uodparniał się na nie, a rodzice tracili pieniądze.
Najbardziej dokuczały mi pyłki, więc okres kwitnięcia traw, drzew, kwiatów itd był dla mnie udręką, czego nie mogłam pojąć, bo kochałam przyrodę i zwierzęta.
Lekarka powiedziała, że jest szansa, że wyrosnę, że z wiekiem przejdzie. Zaleciła mi Loratadynę (lek dostępny bez recepty, bardzo skuteczny!), ale nigdy nie kazała całkowicie odizolować mnie od zwierząt, czy np. lasu. Ale też kazała ograniczyć kontakty z futrzakami.
Najgorzej było z kotami - wszystkimi i niektórymi psami.
Ale ja, miłośniczka zwierząt, bardzo chciałam mieć swojego pieska i lekarka 'poleciła' nam rasę sznaucer miniaturka, od którego uczulenie nie występuje tak bardzo, jak od innych piesków. Wtedy też znajoma mamy, właścicielka Ariki - suczki wystawowej z ogromną ilością nagród na koncie, dopuszczała swoją psinę po raz ostatni do psa - stałego reproduktora Ariki. Oba psy z rodowodami itp. Ludzie, którzy zajmowali się ich rozmnażaniem, czyli właścicielka, pani Gabriela Ziąbkowska i jej mąż pan Darek Ziąbkowski znali się na rzeczy.
I od nich kupiliśmy Majla. Najwspanialszego psa na świecie!
A lekarka miała rację, a ja szczęście. Z wiekiem alergia jakby przechodziła, chociaż teraz, kiedy wszystko kwitnie i tak się meczę, ale nie tak bardzo jak kiedyś. No i nie duszę się od zwierząt, tak jak dusiłam w dzieciństwie.
Od królika w ogóle nic mi się złego nie dzieje. |
|